Cześć
Tak jak obiecywałem pokażę krótką historię dwóch jałowców, jak zmieniły się po moich i mojego przyjaciela Bogdana Pociaska zabiegach pielęgnacyjno-formujących.
1. Jałowiec sabiński odmiana tamaryszkowa (juniperus sabina v. tamariscifolia), nazwany przeze mnie "parkingdori", gdyż pochodzi z donicy ograniczającej pewien parking

Dlaczego akurat tego jałowca pokazuję. Dlatego żeby podkreślić jak ważny jest wybór materiału na bonsai. Przy wyborze materiału na bonsai niezależnie czy to jest materiał liściasty czy iglasty, najważniejszym jest aby drzewko czy krzew był okazem zdrowym, korona ze zdrową zielenią, bez przebarwień czy suchych gałęzi, bez żadnego robactwa które je atakuje: mszyce, wciornastki, itp. Trzeba drzewko dokładnie przed pozyskaniem obejrzeć. Poza tym najlepiej jest gdy zieleń wyrasta na gałązkach blisko pnia i głównych gałęzi, żeby nie było długopędów, czyli długich gołych gałęzi z kitką liści, czy igieł na końcach, gdyż wtedy prace pielęgnacyjne aby tą zieleń cofnąć mogą potrwać nawet parę lat, zanim będzie można ten materiał uformować na coś co przypomina drzewko bonsai, ale jeszcze nim nie jest, a co my nazywamy
prebonsai. No i pień z głównymi gałęziami powinien mieć jakiś tzw. dynamiczny ruch, chyba że planuje się wykonać bonsai w stylu prostym, ale to jest wyższa szkoła jazdy stworzyć takie w stylu formalnym bonsai, na początek nie doradzam. W tym przypadku jałowiec rosnący na parkingu, w pełnym słońcu i nie zacieniowany przez inne rośliny był materiałem wzorcowym:

Taki materiał jaki pozyskałem, dał nam szansę, że po jednym dniu pracy stał się on prebonsai w stylu Kengai - kaskady, czyli drzewa rosnącego na skale i zwieszającego się w dół po jej zboczu.

Niektóre niedoświadczone osoby powiedziałyby, że to już gotowe bonsai, no nic bardziej mylnegom, jest to w dalszym ciągu drzewko surowe. Teraz jest i będzie to drzewko przez wiele lat przycinane i formowane będą na poszczególnych gałązkach w tzw. chmurki. Skutek takiej wieloletniej pracy nazywa się w jap. mochikomi i bez tego wyglądało by ciągle jak mlode drzewko zrobione na coś co przypomina bonsai.
W międzyczasie kaskadlka została skrócona na długości i przesadzona tej wiosny do docelowej półkaskadowej doniczki japońskiej:

To tyle jeżeli chodzi o tego jałowca, jak będą wizualne postępy to uzupełnię o odpowiednią fotkę. Fotoreportażyk o moim drugim jałowcu pokażę wkrótce.
Jest jeszcze jedna kwestia natury ogólnej, której nie poruszyłem w tym temacie bonsai - podstawy. Jak wiemy praca przy bonsai jest pracą ciągłą, nieskonczoną, gdyż drzewko przez cały czas żyje, rozwija się i rośnie, tak więc trzeba ptrzy nim ciągle pracować. Właśnie czy ciągle ?
To mit, bo oczywiście ciągle trzeba o nie dbać w sensie obowiązkowych zabiegów rutynowych: podlewanie, nawożenie, pryskanie na robactwo i choroby jeżeli takowe się przyplączą. Ale same zabiegi, nazwijmy je bardzi ogólnie formujące, to są wykonywane tylko 3 razy w roku i są to:
- Wiosną: przygotowanie mieszanek glebowych, przesadzanie, redukcja drewna w korzeniach, redukcje gałęzi, prawidłowość cięć, praca na zabliźnianiach ran.
-
Latem: Cięcia letnie, stymulacja produkcji pąków na przyszły rok, pzesadzanie letnie.
- Jesienią: Cięcia jesienne, poprawa struktury gałęzi, praca na martwym drewnie, drutowanie, praca nad formą drzewa.
Oczywiście gdy ktoś ma dużą kolekcję bonsai i prebonsai, kilkadziesiąt czy nawet kilkaset drzew, bo znam takich bonsaistów, to wtedy w tych ww. terminach mają oni urwanie głowy tyle pracy, ale przy kolekcjach kilku bonsai prace w tych 3 terminach są spokojnie do wykonania i jest to przyjemność a nie obowiązek. Znane jest nawet takie zjawisko wśród bonsaistów posiadających dwa, czy trzy drzewka - zabicie drzewka przez "zapieszczenie na śmierć" zabiegami formującymi.
To na dziś tyle, pozdrawiam Teddy