Sensei, Ty już sam dobrze wiesz, cóż takiego przyjemnego jest w Iaido wrocławskim jest
A co do samego Iaido - po prostu przyznam, że początkowo go nie doceniałem, ale teraz nabrałem do niego sporo pokory oraz szacunku, przez co postanowiłem związać się z nim na dłużej - chce wiedzieć co robię
A teraz do BroWC - mówisz, że nie chcesz się łudzić, a jednak mi tutaj cosik pachnie próbą stworzenia korespondencyjnego kursu Kenjutsu.
W każdym razie - napiszę co robiłem/robię źle i nad czym pracuję obecnie

(podkreślenie oznacza zagadnienie, którym się obecnie mocniej zajmuję - wiadomo, wszystkiego się na raz nie da, trzeba wybrać coś nad czym się pracuje szczególnie)
a) Moje
Reiho jest paskudne - gdzie słowa paskudne znaczy paskudne. To, że mi się wydaje, że dobrze to w miarę robię (kwestia pozycji ciała przy ukłonie), nie znaczy, że tak jest. Dopiero moja Sensei pomogła mi wyliczyć błędy jakie czynię, oraz w ogóle wyjaśniła, dlaczego Reiho wygląda tak, a nie inaczej.
b) Moje wstawanie z Seiza na początku było paskudne. To, że mi się wydawało, że wstaję w miarę dobrze zweryfikował Sensei Smail - stanął równolegle do mnie, przyłożył mi dłoń do szyi i pokazał, że kiedy wstaje, to nie idę do góry jak styl nakazuje, tylko do przodu!
c) Cięcia, cięcia i jeszcze raz cięcia! - tutaj cóż, to już dłuższa bajka:
- napinanie przedramion przy cięciu - wygląda okropnie i zupełnie nieskuteczne.
-
wędrujący nadgarstek lewej dłoni, co z tego, że nachwyt, skoro się porusza i wszystko szlag jasny trafia.
- trzymanie miecza, złymi palcami się nauczyłem trzymać miecz i zamiast Jodan, wychodzi mi cosik głębszego w tył, chociaż mi się wydaje, że tnę z jodan.
- no cóż, moje Kesa-giri... hmm, ten kąt 45 stopni, to mi raz wyjdzie, raz mi nie wyjdzie, a czasem tnę tak, jakbym chciał zabić 10 osób a nie jednego przeciwnika.
-
moment w którym należy ciąć- przecież mieczem się nie wali na tzw. pałę - katana jest ostra i wystarczy dodać jej rozpędu (ciąć) dopiero w określonym momencie spadania miecza.
- jeszcze pewnie wiele innych błędów.
d) Poruszanie się...
- Moja kochane nóżki idą zupełnie nie iaidowym krokiem, stopa zamiast sunąć po ziemi, to się od niej odbija i kroczy a nie się ślizga.
- pięta moja stale się do środka kierowała, a powinna na zewnątrz - dzięki Sensei zwracam na to uwagę.
- biodra wędrują mi raz w górę, raz w dół - na to już mi Sensei Zdzisław zwracał uwagę, stale mam z tym problem - Iaido nie jest pozbawione wysiłku...
- podczas zwrotu mawate zapomnę (często zapominałem na początku) pierw spojrzeć na wroga (obrócić głowę) zanim będę ciął, czytaj robiąc formę ciąłem za siebie, bo tak miało być w opisie. Tutaj moja Sensei Mirella zobrazowała to tak "A jakby za tobą stał twój przyjaciel, albo staruszka to nie zdążyłbyś zatrzymać miecza."
- czasem się bujam...
e) "Duch bojowy" - powiedzmy tak, w iaido nawet jak się wycofujesz, to cofasz ciało, a nie ducha - musisz być wojownikiem, a nie bać się tego co się dzieje - widać to we wzroku ("spójrz śmierci w oczy!" - znów Sensei Zdzisław), który czasem opuszczam, no i się nieco "skulę" przy wycofywaniu się - moja Sensei jest groźniejsza.
f) Chiburi - zwłaszcza o-chiburi - gubię kąty, nie zawsze utrzymam obie ręce na tej samej wysokości, no i łokieć lewej ręki po złapaniu saya nie wygląda tak ładnie, jak zbocze góry Fuji...
f) Masa innych rzeczy których już nie będę wyliczał.
Podsumowując - na początku mojej drogi robię masę błędów, ale zamierzam je systematycznie usuwać. Jednak do tego (w każdym razie dla mnie), potrzebny jest Sensei który wyłapie błąd i pomoże go naprawić, za co wszystkim swoim nauczycielom jestem bardzo wdzięczny.
No tyle ode mnie

- nie ma co referatu pisać, a byłoby o czym.
PS
Może zmieńmy nazwę tematu na - "Dywagację o samodzielnych próbach szlifowania sztuk walki" albo krócej "Uczę się sam - uwagi i opinie", lub też "Uczę się od niedawna-wymiana doświadczeń" - by nie było Offtopa na fajnym forum.