śliczne niebożątka i to pięcioraczki . Na sam widok micha się cieszy. Człek tu się martwi czy pacjent nie zszedł a tu dość że stabilny to wielokrotnie klonowany . Z niekłamaną ciekawością będziem śledzić postępy rekonwalescentów.
A bardzo proszę. Tak wyglądał ten najdłuższy w chwili zakupu:
Najgorsze wady po oczyszczeniu:
Na początku największym problemem był głęboki wżer w 1/3 długości głowni (jego resztkę widać poniżej, przy górnej krawędzi zdjęcia), szczęściem ani uraz ani rdza nie przeżarła klingi. Wyrównałem całość, wstępnie oczyściłem z rdzy wgłębienie (potem tak czy tak będzie zniwelowane ale nie chcę żeby rdza chłonęła wilgoć przy kolejnych szlifach) i testowo, na chybcika wyprowadziłem hamon żeby zorientować się czy jest co ratować. Wygląda na to że jest...
Tak jak normalnie tylko... szybciej . Przejechałem jednym z drobniejszych kamieni (jak widać nieprzesadnie dokładnie- ukośne kreski) a potem hazuya po całości i już, wyszło na tyle żeby dało się ocenić co jest co bez zgadywania.
JEŚLI robisz na nowym (współczesnym i nieszczególnie cennym), zdrowym ostrzu to nie ma się co bawić- fosol (odrdzewiacz) albo gorący ocet, trochę poczekać i wszystko widać. Przy wżerach tego rodzaju praktyka to samobójstwo ale na zdrowej stali nic nie ma prawa się stać.
Widziałem juz wiele zniszczonych mieczy ale tak skatowanego jak ten jeszcze nigdy. Kiepsko z ostrością w zbliżeniach ale mam nadzieję tak czy tak dają jakieś pojęcie o stanie w jakim toto się znajduje
Ha poznaję te ostrze, też się zastanawiałem nad tym mieczem chyba go nawet licytowałem początkowo jednak darowałem sobie ostatecznie ze względu na stan. Wtedy wydawało się że miecz miał specjalnie częściowo spiłowane miejsce koło nakago. Zabieg specjalny robiony mający na celu zapobieganie ewentualnemu próbom używaniu ostrza poza celami kolekcjonerskimi. Dotyczyło to szczególnie te ostrza które sprowadzało się tuż po wojnie, tak też oceniałem go jako Shin Gunto choć te były w większości niszczone. Ostatecznie wolałem dopłacić parę dolarów i wylicytowałem drugi soshu wakizashi z podpisem który też tam był wystawiony. Obecnie go wyczyściłem ale z braku odpowiednich kamyków zakonserwowany leży i tak sobie czeka. W każdym chętnie zobaczę jak będzie wynik twoich prac.
No dobrze to z nim już raczej nigdy nie będzie ale chyba może być o wiele lepiej niż było. W tej chwili wygląda tak (przepraszam, fotograf ze mnie jak z koziej dupy gwizdawka co udowodniłem nie raz) ale do końca grubych kamieni jeszcze sporo zostało. Musiałem przesuwać fukura bo w kissaki przy krawędzi jeden z wżerów był na wylot, szczęściem miecz mimo że zżarty jest jednak dość "tłusty".
No i wyłazi szydło z worka- wygląda na to że hamonu w boshi jest ledwo- ledwo. Miecz na dobrą sprawę da się doprowadzić do porządku (poza paroma otwartymi ziarnami) ale patrząc na kissaki... chyba zrobię co się da i sprzedam go. Szkoda.
Ostatnio zmieniony 30 stycznia 2009 przez RKGalery, łącznie zmieniany 1 raz.
Wiesz co- zastanawiam się czy jest sens. Chyba zjadę najgorsze wżery grubymi kamieniami i sprzedam na ebay-u bo w kolekcji i tak nie zatrzymałbym go. Hamon śliczny ale bez zdrowego boshi- nie ma sensu.
Muszę się poważnie zastanowic czy by czasem sobie nie zakupic tego wakizashi. Myślę, że Był by to dla mnie idealny materiał do cwiczeń kładzenia szlifu
Pozdrawiam
Ten kto pokonał innych, jest silny.
Ten kto pokonał samego siebie, jest niezwyciężony.
Wiesz- nie jestem pewien jak kissaki (może się okazać że kiepsko tam z hamonem), inaczej zostawiłbym dla siebie bo większość kizu da się usunąć ale... mam 8 innych w kolejce a ten tak naprawdę nie nauczy mnie nic nowego. Wyprowadziłem plus minus do kultury, niech idzie w cholerę bo znowu mi się żal zrobi i będę go jechał jak pies sukę po nocach.