Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Moderator: Zarząd
Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Trafił do mnie miecz, sygnowany gojimei, Bi-shu ju Katsu-naga (prawdopodobnie kowal z epoki Showa, dość płodny ale zwykle pomijany w źródłach). Ostrze jest na dobrą sprawę zdrowe, skuwane (nie żadna monostal), niestety w partii kissaki posiada dwa głębokie wżery (jakies 0.5 mm) także zapowiada się orka- dosłownie i w przenośni. Shinogi zaokrąglona, powierzchniowe, czarne zabrudzenia (stabilne).
Zaczynam niestety od arato, wyprowadzając shinogi. Żeby uniknąć falowania powierzchni ("ktoś tu przede mną majstrował") kamień prowadzę wzdłuż a nie diagonalnie.
Jedno co napewno widać na fotkach to to jak usyfione są paznokcie w czasie szlifowania
Zaczynam niestety od arato, wyprowadzając shinogi. Żeby uniknąć falowania powierzchni ("ktoś tu przede mną majstrował") kamień prowadzę wzdłuż a nie diagonalnie.
Jedno co napewno widać na fotkach to to jak usyfione są paznokcie w czasie szlifowania
- Orochimaru
- Posty: 19
- Rejestracja: 7 lipca 2007
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Czy to oznacza, że lepiej bardzo odchudzić miecz niż zostawić pojedynczy wżer? Akurat tutaj widać, że trochę "mięska" jest na nim, ale jeśli klinga jest już po przejściach to czy nie warto zostawić ubytku zamiast pocieniać na żyletkę?
Jaka jest szerokość głowni? Wygląda na dość wąską.
Jaka jest szerokość głowni? Wygląda na dość wąską.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Nie, nie miałem zamiaru mówić czegoś takiego, zresztą moim zdaniem nie można operować uogólnieniami takiego rodzaju. Każdy przypadek jest indywidualny i do każdego należy podchodzić indywidualnie.
To co widać na tej fotce to nie wżer a delaminacja która może ciągnąć się dość głęboko- jej usuwanie moim zdaniem nie ma sensu, może prowadzić do uszkodzenia miecza i nie będę tego próbował. GDYBY był to wżer- również bym go zostawił (wiem że wielu szlifierzy uporczywie usuwa wszelkie skazy) chociaż wtedy byłyby szanse na poważną redukcję uszkodzeń
Ostrze jest masywne jak na wakizashi- w mune machi ma prawie 5 mm.
To co widać na tej fotce to nie wżer a delaminacja która może ciągnąć się dość głęboko- jej usuwanie moim zdaniem nie ma sensu, może prowadzić do uszkodzenia miecza i nie będę tego próbował. GDYBY był to wżer- również bym go zostawił (wiem że wielu szlifierzy uporczywie usuwa wszelkie skazy) chociaż wtedy byłyby szanse na poważną redukcję uszkodzeń
Ostrze jest masywne jak na wakizashi- w mune machi ma prawie 5 mm.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
RKGalery, wrzucaj prosze zdjecia z postepow przy szlifowaniu jesli mozesz.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Spróbuję. Kolejny dzień (właściwie wieczór, dlatego taka fatalna fotka). Dalej szlif zgrubny, dalej kształtowanie miecza. Wyłażą na wierzch zalety i wady- próbowałem sfotografować jak już na tym etapie wychodzi hamon.
Myślę że jeszcze minimum tydzień- dwa będzie trwał ten - dość nudny i mozolny- etap. Shikata ga nai ...
Myślę że jeszcze minimum tydzień- dwa będzie trwał ten - dość nudny i mozolny- etap. Shikata ga nai ...
- bisonn@wp.pl
- Posty: 404
- Rejestracja: 1 grudnia 2007
- Lokalizacja: polska
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
a ile godzin dziennie zajmuje ci szlifowanie i czy kamienie japońskie szybko się zużywają
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Chylę czoła przed kunsztem i wiedzą.
Wielce cenny topic, ale czy mógłbyś zrobić zdjęcie w trybie makro wybranej powierzchni miecza i fotografować go po każdym dniu pracy? Żeby zdjecie wyszło miększe, możesz prze lampą błyskową umieścić chusteczkę higieniczną - zmiękcza światło na bardziej omni-direcitonal.
Bardzo chciałbym zobaczyć postęp dzień po dniu, przez te 2 tygodnie Proszę!
Wielce cenny topic, ale czy mógłbyś zrobić zdjęcie w trybie makro wybranej powierzchni miecza i fotografować go po każdym dniu pracy? Żeby zdjecie wyszło miększe, możesz prze lampą błyskową umieścić chusteczkę higieniczną - zmiękcza światło na bardziej omni-direcitonal.
Bardzo chciałbym zobaczyć postęp dzień po dniu, przez te 2 tygodnie Proszę!
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Przepraszam za przerwę, przez tydzień miałem w domu gościa (moją szefową ze Stanów) więc nie bardzo mogłem zajmować się mieczami i forum
bisonn
Kamienie zużywają się dość szybko- zwłaszcza te grube, które są bardziej miękkie- zagłębienia trzeba wyrównać ścierając żeby móc pracować na płaskiej powierzchni, dlatego do mniej cennych głowni używam syntetyków. Szlifuję zależnie od sytuacji- czasem cały dzień, czasem wcale, w każdym razie w sesjach po 2-3 godziny (dłużej mój kręgosłup nie wytrzymuje).
aambeeld
Jesteś bardzo miły (bardzo dziękuję za radę) ale w kryteriach rankingów togishi to ja nawet jeszcze nie jestem na poziomie amatora. Już wracam do pracy, spróbuję coś zrobić z fotkami.
bisonn
Kamienie zużywają się dość szybko- zwłaszcza te grube, które są bardziej miękkie- zagłębienia trzeba wyrównać ścierając żeby móc pracować na płaskiej powierzchni, dlatego do mniej cennych głowni używam syntetyków. Szlifuję zależnie od sytuacji- czasem cały dzień, czasem wcale, w każdym razie w sesjach po 2-3 godziny (dłużej mój kręgosłup nie wytrzymuje).
aambeeld
Jesteś bardzo miły (bardzo dziękuję za radę) ale w kryteriach rankingów togishi to ja nawet jeszcze nie jestem na poziomie amatora. Już wracam do pracy, spróbuję coś zrobić z fotkami.
- Shirotatsu
- Posty: 535
- Rejestracja: 28 stycznia 2005
- Lokalizacja: Kraków
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
No jak miałeś samą szefową i to w domu to rozumiemy
Rk a czy stosujesz oryginalna pozycję japońską z dociskiem kamienia "fumaegi" pod stopą czy dostosowałeś do europejskiego standardu ?
Bo ja przyznam się, że na początku strasznie napaliłem się do oryginału ale po kilku razach jak mnie łupało w krzyżach i w kolanach to przestałem być "oryginalny".
Próbowałem też na stojaco przy kamieniu wkręconym w imadło, ale to nie zdało egzaminu, więc zmajstrowałem sobie takie coś z siodełkiem, by nie nadwyrężać moich kolan ale by pozycja tułowia nad kamieniem była prawie identyczna z ich oryginalną pozycja co faktycznie ułatwia kontrolę szlifowania. I teraz jest ok z kolanami ale faktycznie po 2-3 godzinach szlifu non stop trzeba zrobić przerwę dla kręgosłupa.
Rk a czy stosujesz oryginalna pozycję japońską z dociskiem kamienia "fumaegi" pod stopą czy dostosowałeś do europejskiego standardu ?
Bo ja przyznam się, że na początku strasznie napaliłem się do oryginału ale po kilku razach jak mnie łupało w krzyżach i w kolanach to przestałem być "oryginalny".
Próbowałem też na stojaco przy kamieniu wkręconym w imadło, ale to nie zdało egzaminu, więc zmajstrowałem sobie takie coś z siodełkiem, by nie nadwyrężać moich kolan ale by pozycja tułowia nad kamieniem była prawie identyczna z ich oryginalną pozycja co faktycznie ułatwia kontrolę szlifowania. I teraz jest ok z kolanami ale faktycznie po 2-3 godzinach szlifu non stop trzeba zrobić przerwę dla kręgosłupa.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Ciągle próbuję oryginalnie ale coraz bardziej rozważam warsztat "podniesiony". Plecy mszczą się strasznie.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Zawsze zastanawiało mnie jak szlifierze wytrzymują w takiej pozycji przez wiele godzin dziennie, kilka dni z rzędu (????!).
Przypuszczam, że istnieje jakaś forma gimnastyki lub innej formy relaksacji, bo bez tego niepodobna sobie wyobrazić zdrowego kręgosłupa i kolan.
Przypuszczam, że istnieje jakaś forma gimnastyki lub innej formy relaksacji, bo bez tego niepodobna sobie wyobrazić zdrowego kręgosłupa i kolan.
-
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 lipca 2006
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
bo japonczycy zasadniczo nie czujá bólu, taka to juz dziwna nacja.
np. w aikido jedná z metod treningowych jest tzn. suwari waza czyli wykonywanie technik w siadzie japonskim, przemieszczejác sie mniej lub bardziej na kolanach. Ja obecnie wymiékam po 10 minutach a nie widzialem aby jakis japonczyk mial z tym problemy. oni takie rzeczy praktykujá od pokolen, nie ma sie co dziwic.
np. w aikido jedná z metod treningowych jest tzn. suwari waza czyli wykonywanie technik w siadzie japonskim, przemieszczejác sie mniej lub bardziej na kolanach. Ja obecnie wymiékam po 10 minutach a nie widzialem aby jakis japonczyk mial z tym problemy. oni takie rzeczy praktykujá od pokolen, nie ma sie co dziwic.
- GrafRamolo
- Posty: 4000
- Rejestracja: 17 listopada 2003
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Wszystko kwestia przyzwyczajenia, ja od dziecka bawiąc się siadałem w seiza i dla mnie ta pozycja jest naturalna, przymierzałem się parę razy do stanowiska szlifierskiego kolegi i dla mnie było może nie wygodne ale do przyzwyczajenia się. Trzeba pamiętać by się nie pochylać i trzymać plecy prosto i jest ok. Indywidualne predyspozycje.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Przy tak precyzyjnej (jak mniemam) i wymagającej skupienia pracy jak szlifowanie nihonto, pamiętać o trzymaniu pleców prosto zaiste wymaga lat ćwiczeń. Teraz rozumiem, dlaczego praktyka szlifierza jest tak długa.GrafRamolo pisze: Trzeba pamiętać by się nie pochylać i trzymać plecy prosto i jest ok.
- GrafRamolo
- Posty: 4000
- Rejestracja: 17 listopada 2003
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Zawsze trzeba trzymać kręgosłup prosto, nie tylko przy szlifowaniu
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Minęło trochę czasu. Ciągle jestem przy pierwszych kamieniach- zaraz wytłumaczę dlaczego.
Najgorszym problemem są głębokie i duże wżery na kissaki. Tu jeden (po wstępnym oczyszczeniu)
tu druga strona (przed)
Póki co idę zachowawczym torem, wyprowadzając ostrze dookoła. Samo w sobie jest dość zdrowe ale jeśli chcieć by usunąć te wady straciłoby dobry milimetr grubości (i doprowadziło mnie do płaczu- i tak jest strasznie mozolne).
Inne kizu które wyszły dopiero w trakcie pracy:
nie są tak straszne ale w połączeniu z mikrowżerami niestety szpecą
Jednym słowem- orka traktorzysty na ugorze. Przysiągłem sobie nie brać żadnych więcej cudzych głowni- czuję się przez to zobowiązany do pracy i zamiast przyjemności z hobby mam dodatkową robotę której nie potrzebuję a moje własne miecze leżą i czekają.
Najgorszym problemem są głębokie i duże wżery na kissaki. Tu jeden (po wstępnym oczyszczeniu)
tu druga strona (przed)
Póki co idę zachowawczym torem, wyprowadzając ostrze dookoła. Samo w sobie jest dość zdrowe ale jeśli chcieć by usunąć te wady straciłoby dobry milimetr grubości (i doprowadziło mnie do płaczu- i tak jest strasznie mozolne).
Inne kizu które wyszły dopiero w trakcie pracy:
nie są tak straszne ale w połączeniu z mikrowżerami niestety szpecą
Jednym słowem- orka traktorzysty na ugorze. Przysiągłem sobie nie brać żadnych więcej cudzych głowni- czuję się przez to zobowiązany do pracy i zamiast przyjemności z hobby mam dodatkową robotę której nie potrzebuję a moje własne miecze leżą i czekają.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Coz, cena nauki i zdobywania nowych doswiadczen ;P
- Shirotatsu
- Posty: 535
- Rejestracja: 28 stycznia 2005
- Lokalizacja: Kraków
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
ehh faktycznie, paskudne sa te wżery, szczególnie w poblizu kissaki.
RK nie zazdroszczę ci.
RK nie zazdroszczę ci.
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Przez jakiś czas musiałem przyhamować żeby nie zwariować, ale temu projektowi dobrze to zrobiło. Nie ma praktycznie śladów po wżerach na kissaki, miecz wraca do naprawdę dobrego stanu- aż żal że nie mój. Jutro planuję skończyć główne kamienie.
Przepraszam za "warsztatową" fotkę, mam nadzieję że coś tam da się zobaczyć. Swoją drogą potwierdza się moim zdaniem stara prawda że szlifowanie mieczy w dobrym stanie to zajęcie dla nudziarzy- dopiero te naprawdę zniszczone dają satysfakcje. Zostawmy piękne kobiety facetom bez wyobraźni ...
Przepraszam za "warsztatową" fotkę, mam nadzieję że coś tam da się zobaczyć. Swoją drogą potwierdza się moim zdaniem stara prawda że szlifowanie mieczy w dobrym stanie to zajęcie dla nudziarzy- dopiero te naprawdę zniszczone dają satysfakcje. Zostawmy piękne kobiety facetom bez wyobraźni ...
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Chyba nie odchudziles go na zyletke? ;P
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Nie, bez przesady. Zrobiłem co było trzeba
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
No dobrze
Kissaki- widać mikrowżer- pozostałość po kraterze. Ta skaza chyba już zostanie.
Z drugiej strony (słabiej wyprowadzone)
I mikrowżery- ostatnia rzecz z którą walczę. Nie da się usunąć wszystkich- to pewne- ale chciałbym żeby miecz choć trochę wrócił do formy
Kissaki- widać mikrowżer- pozostałość po kraterze. Ta skaza chyba już zostanie.
Z drugiej strony (słabiej wyprowadzone)
I mikrowżery- ostatnia rzecz z którą walczę. Nie da się usunąć wszystkich- to pewne- ale chciałbym żeby miecz choć trochę wrócił do formy
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Pieknie,ciekawe jak bedzie wyglądało jak skończysz?
W walce na śmierć i życie wygra ten,który zdecydowany jest w niej zginąć...
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
RK czytam tak sobie wlasnie ten temat i jestem bardzo ciekaw jak teraz wyglada ta glownia, jak mozesz to zaprezentuj dalsze etepy przywracania jej swietnosci
pozdro
pozdro
Re: Szlif (BISHU JU KATSUNAGA)
Po skończeniu szlifu podstawowego głownię odesłałem do właściciela. Przy tej ilości pracy jaką mam musiałbym ją trzymać i ciągle odkładać ukończenie a to byłoby nieuczciwe wobec osoby która mi ją powierzyła -i bez tego trzymałem miecz strasznie długo- także uznałem że tak będzie lepiej. Myślę że w tej chwili żaden szlifierz nie będzie z nią miał problemów- została już tylko kosmetyka.