Strona 1 z 3
Wschod vs zachod
: 6 maja 2008
autor: MadSun
Re: Wschod vs zachod
: 6 maja 2008
autor: Shouryu
Od czego by tu zacząć?...
Kendo jako reprezentant japońskiej szermierki moim zdaniem jest zupełną pomyłką. O ile w pierwszym filmiku dochodzi do konfrontacji dwóch dyscyplin sportowych ( co terz jest mało sensowne, z racji na różnice i obwarunkowania w nich występujące), to można jeszcze przymknąć na to oko.
Natomiast w drugim zestawienie kendo kontra szermierka historyczna jest absurdem. I nie boje się tego stwierdzenia.
Dwa czynniki:
1. Obecnie kendo stało się sportem, tak samo jak walka sportowa szablą lub floretem. Niema zatem płaszczyzny na której można by je konfrontować z szermierką historyczną.
2. Osobnik walczący z kendoką wygląda, wedle mego rozeznania na "normana". A normani wykożystywali w walce miesz jednoręczny i tarcze. Poza tym taka uwaga ogulna. Może i jest pare grup na świecie które w przyzwoitym stopniu odtwarzają europejskie metody walki mieczem ( z różnych okresów, bo o ile katana od powiedzmy IX wieku naszej ery się prawie nie zmieniała, to w europie broni siecznej i sposobów jej urzucia było tyle przez wieki, że jest to niemal nie do ogarnięcia), to jednak ich poziom wiedzy o materi którą się zajmują nie ma porównania do japońskich, chińskich czy filipińskich szkół władania bronią.
Nie istnieje ciągła linia przekazu, przynajmniej ja się nigdzie z taka nie spodkałem. A różni ludzie z ruchu rycerskiego pytani o takie cos w europie , nie chcieli udzielić klarownych odpowiedzi.
Podsumowując, moje zdanie jest następujące.
Nie da rady porównać żywych systemów, do czegoś co jest zlepkiem skrawków wiedzy teoretycznej, nie mającej żywego łącznika z praktyką.
Możemy porównać tylko poszczególnych ludzi. Nie same systemy.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
Zgodzę się. Trzeba pamiętać że kendo to sportowa odmiana szermierki japońskiej i nie posiada wielu technik uczonych w tradycyjnych stylach, przez co jest uboższe w porównaniu do szermierki europejskiej tej historycznej. Oczywiście pomijając fakt że obaj zawodnicy nie reprezentują wysokiego poziomu.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Shouryu
Mam taką propozucje,żeby po pierwsze poszukać lepszych filmików. A jeżeli takie się nie znajdą to sami będziemy mósieli coś wykombinować.
Grafie, przypominam ci, że raz cię jeden rycerz na pojedynek zapraszał. I Smaila równierz.
Ps. Mam mocne postanowienie, że w końcu skończe swoją zbroję "yori". Ale przydał by mi się pomoc merytoryczna. I mam jeszcze pytanie. Czy jak by ten mój projekt wyszedł wyszedł, to bym miał się z kim "bawić"? Bo samemu mi się jak wariatowi w zbroji japońskiej latać niechce...
Ps.2 Jako że na forum są ludzie zajmujący się kuciem mieczy, to czy nie mieli by nic przeciwko "inwazji barbarzyńców" na swoje kuźnie. Jako że mam równie mocne postanowienie co do zorganizowania sobie mini-kużni, to bym sie chciał czegoś bardziej doświadczonych kolegów dowiedzieć i podpatrzec.
Ps.3 Ja wiem że na tym foróm to świętokradztwo ale co byście powiedzieli, gdyby "ktoś " zają się kuciem katanoidalnych mieczy przeznaczonych do "ostrego" fechtunku?
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
Ja się z owym rycerzem umówiłem tylko jakoś sprawa przycichła ale jak tylko uporam się ze swoimi sprawami to nie omieszkam zorganizować takie spotkanie, bo jestem zawsze bardzo chętny i otwarty, ale filmowanie i umieszczanie tego w internecie mnie za bardzo nie interesuje.
Shouryu ja zbroi nie mam tak samo jak i miecza do szermierki ale z miłą chęcią poćwiczę z chętnymi partnerami z fukuro, i nawet mogę pożyczyć jak ktoś nie dysponuje. To tylko kwestia chęci i spotkania się twarzą w twarz.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Shouryu
Problem polega na tym, że :
Po pierwsze większośc rycerzy korzysta z tarcz. A żeby sobie smi tarczą krzywdy nie zrobili to mają hełmy i zbroje. To nie jest żart. Kolega trafił na izbe przyjęć jak sobie brode rozwalił tarczą. Tak więc jeśli by do pojedynku doszło to podejrzewam że ryczrz w zbroji by sie stawił. Z resztą oni są do nich przywiązani jak my do katana ( za pomocą sageo

).
Po drugie. No cóż z techniką u nich nie najlepiej, chociarz zdarzają się chlubne wyjątki. My ich techniką oni nas pancerzem. Ciężko by się było jakoś zgrać. I pewnie dla tego do takich pojedynków bierze się kendoków.. bo maja zbroje.

Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
Dlatego ja zawsze powtarzam że pojedynki w zbroi są bezcelowe bo co z tego jak ktoś dostanie shinajem co waży 600g jak ma na sobie 30 kilo metalu i zwyczajnie staranuje nas nie poczuwszy nawet trafienia. Uważam że jeśli walczyć dla jakiegoś wyniku to bez zbroi, owszem będą kontuzje ale i dzięki temu strach i każdy przemyśli 5 razy zanim się mieczem zamachnie nawet bambusowym. Z mojego doświadczenia wynika że tylko wizja bólu jest gwarantem realizmu i wyznacznikiem poprawności technik.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Shouryu
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Bushi
Moje spostrzeżenia są takie:
Jeśli stanie naprzeciw siebie 2 gości walczących w sposób zblizony geograficznie (czyli np 2 europejskie miecze, 2 szpady, 2 katany, 2 chińskie itp) to walka może być przewidywalna - tzn wiemy czego mniejwięcej się po przeciwniku spodziewać - pod warunkiem że będzie stosował to czego się nauczył
Jeśli jednak naprzeciw siebie stanie jakakolwiek kombinacja tych broni (i osób walczacych nimi) walka będzie o tyle ciekawa że jeden nie spodziewa się co drugi wymyśli (o ile się filmów nie naoglądali)
Jeśli chodzi o rzeczywiste sprawdzenie się dwóch przeciwników to popieram Grafa - ból może motywować, dzięki czemu przeciwnicy będą myśleć i nie będą robić zbędnej gimnastyki filmowej...
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Kurokami
przede wszystkim trzeba zaznaczyć że w wypadku tego typu porównań sposobów walki najistotniejszym czynnikiem są umiejętności uczestników takiej próby.
dochodzi także kwestia zupełnie innego sposobu walki który był opracowany w związku z takim a nie innym uzbrojeniem ochronnym przeciwnika który to zmieniał się bardzo w zależności od szerokości geograficznej oraz okresu. więc w tym wypadku porównania nie będą trafne...
natomiast motywacja do walki i sposobu myślenia za pośrednictwem bodźców typu: ból, urazy - jest bardzo efektywna, aczkolwiek uważam iż gdy nie prowadzi się tego typu sparringów beż odpowiedniej samokontroli (lub nadzoru) to łatwo aby stały się one tylko bezładną łupaniną z priorytetem na survival w którym brak techniki czy stylu - wiem coś o tym.
z drugiej strony są przecież odpowiednie przyrządy treningowe zastępujące prawdziwe tarcze rycerskie i miecze - możnaby z nich skorzystać aby nie było urazów od tarcz i mieczy. byłyby to odpowiedniki fukuroshinai.
generalnie sądzę że każdy rodzaj sparingu jest pouczający w szermierce - kwestia tylko nastawienia i umiejętności partnerów.
można się dużo nauczyć - ale można też pomachać byle czym i byle jak i nic się nie nauczyć...
a umiejętności tych osób z filmików faktycznie wysokie nie są, raczej widać że to rodzaj zabawy jakiejś miał chyba być...
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Shouryu
Ja mam troche inne spostrzeżenia:
W jakim kolwiek sakątku siemi by nie szukać, zawsze znajdzie się broń drzewcową, białą i miotającą. Oczywiście z różnym naciskiem na poszczegulne "kategorie" broni. Np. w rejonach ubogich w występowanie metali, broń biała moze byc żadkością.
Skoro występują podobne rodzaje broni, w naszym przypadku miecze. Jasnym jest że podstawowe techniki będą podobne. Fizjonomi i mechaniki naszego ciała puki co się nie zmieni. Tak więc większość zdrowych ludzi stoi na nogach a miecz trzyma jedną lub dwiema rękoma.
Podstawy są te same i nic nowego i dziwnego się ty nie wymśli. Mieczem można albo ciąć albo dźgać ( pchać, zadawać sztychy, jak kto wolo

).
Ewentyalnie można w sposób niestandardowy wykożystać oprawę miacza jak jelec czy głowiac (kashira to raczej nie głowica? ).
A co do bólu, to jest on czynnikiem (a właściwie strach przed nim) chamującym jaką kolwiek walke. Wiadomo że dzisiaj raczej żadko dochodzi do sytuacji w której staje na przeciw siebie dwóch ludzi, uzbrojonych w broń białą ( albo białą "drewnianą") którzy z nienawiści do siebie są gotowi na wszystko. Nawet na zniesienie bólu, byle tylko pokonać oponenta. Może gdzieś w japonii albo chinach gangi załatwiają w ten sposób porachunki, wykożystując tradycyjne metody walki. Ale w naszych warunkach sprawdziś sie wten sposób można chyba tylko na meczy, stając przeciw kibolom. Lub na wiejskim weselu w remizie w czasie tradycyjnego "sztachetparty" ze znienawidzonymi sąsiadami z sąsiedniej wsi. Wątpie jednak zeby ktoś z nas chciął w ten sposób sprawdzać swoje umiejętności we władaniu bronią. Bo raz, jeśli będą niewystarczające, to marnie można skączyć. A dwa, że nawet jeśli byśmy pokonali zastępy przeciwników, to potem cięszko się by było w sądzie tłumaczć, że to część treningu.
Tak więc stajemy przed dylematem: opancerzyć się i mieć wszystko ( no prawie wszystko bo jednak technika zawsze górą

) w nosie. Czy obijać się po "gołym " ciele. licząc na to że sparingpartner bedzie miał taką samą zawziętość, i pogarde dla bólu co my.
Co do fukuro, jest to jakieś rozwiązanie ale również nie zbyt zadowalające. Szczerze to z kształtu i wielkości to on bardziej by rucerzom pasował, niż nam (jako półtorak).
Jest chyba trzecie rozwiązanie. Częściowy pancerz i drewniana, aldo wykonana z tworzyw sztycznych droń ( żeby trzymała kształt, i nie była tak niebespieczna jak żelazo).
Myśle że osłona głowy "men" i rąk "kote" oraz jakiś fartuszek ( ale nie "tara") w zupełności by wystarczyło. Tak by głowy nie rozbić i palców nie połamać ( tylko "kote" troche mają małą ruchomość).
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Sakura
Co do filmików to zgodzę się z pierwszym postem Shoryu
Co do konfrontacji, to ja tam mam zamiar wybrać się na SMDF w tym roku. Nie wiem czy mi się to uda, ale mam szczere chęci.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
Co to jest SMDF?
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: joneleth
Nie lubię bardzo tego typu prób konfrontacji pomiędzy bronią pochodzącą z różnych kręgów kulturowych i obszaru geograficznego. Takie porównania w rzeczywistości niczego nie pokazują ani nie udowadniają. Każda z tych broni stworzona została na potrzeby konkretnych warunków, i jej skuteczność może być oceniana jedynie w takim a nie innym kontekście historyczno-geograficznym. Nie można na siłę zestawiać ich ze sobą w oderwaniu od tegoż kontekstu. Nie ma broni uniwersalnej. Każda z nich była świetnym narzędziem do zabijania w danym miejscu i danym czasie. Gdyby było inaczej nie byłyby one tak powszechnie stosowane. Odnosi się to do każdego rodzaju uzbrojenia. Nie porównamy także samych technik walki, gdyż są one bądź co bądź uzależnione od uzbrojenia.
Gdybyśmy jednak chcieli na przekór temu skonfrontować je ze sobą, to jakie kryteria mamy przyjąć i na jakich warunkach odbyć by się miało starcie? Poza tym do walki musiały by przystąpić osoby prezentujące ten sam poziom wyszkolenia. Jak mielibyśmy to ocenić?
Średniowieczny miecz przeznaczony był do walki wespół z tarczą oraz mniej lub bardziej ciężkim uzbrojeniem ochronnym. Gdyby miało dojść do starcia ciężkozbrojnego rycerza z XIII czy XIV wieku z samurajem, i każdy z nich posiadał by pełne wyposażenie i
względnie takisam poziom wyszkolenia, to spójrzmy prawdzie w oczy, wschód nie miałby w tym starciu większych szans.
Pierwsza sprawa: Samuraj nie byłby w stanie przełamać się przez obronę rycerza, ani przebić pancerza. Jego uzbrojenie jest również zbyt lekkie aby powalić przeciwnika na ziemię i tam go unieruchomić i dobić.
Drugi przypadek: walka bez zbroi. W tym przypadku z kolei miecz średniowieczny jest bez szans. Katana jest bronią szybszą, precyzyjniejszą, przez dwuręczny chwyt w pełni możemy ją kontrolować. Czy jednak jest to w pełni uczciwa walka?
Podobnie przedstawia się konfrontacje katany ze szpadą, lub rapierem, z tym że atuty ulegają tu wymieszaniu.
Jeśli chcielibyśmy ocenić skuteczność każdej z tych broni, należy zrobić to w nieco inny sposób. Skuteczność jest wypadkową kilku czynników: siły rażenia, zasięgu, szybkości, kontroli nad bronią oraz precyzji. Każda z nich jest mierzalną i wydaje mi się że to jest jedyny obiektywny sposób aby porównać je ze sobą.
Dla mnie w tej konfrontacji katana jest niekwestionowanym zwycięzcą i to jest właśnie jeden z powodów dla których zakochałem się w tym "mieczu".
Starcie katana vs półtorak, katana vs szpada, katana vs rapier, katana vs dziesiątki innych rodzajów i odmian, jest wg. mnie bezsensowne i bezcelowe. Może to być ciekawe doświadczenie, które pozwoli wyjrzeć nam poza "parawan" ściśle określonych zasad związanych z ćwiczoną przez nas techniką, ale to tylko rekreacyjnie. Urządzanie tego typu zawodów to pewna niestosowność.
Jeśli już koniecznie chcielibyśmy zrobić konfrontację wschód vs zachód, to zestawmy samuraja z np. polskim szlachcicem z XVI/XVII w. uzbrojonym w szablę. Technika władania bronią podobna, jakość opancerzenia zbliżona, jedynym mankamentem jest tylko szabla

. Jednak zadomowiła się ona u nas na tyle, że uznajemy ją już prawie za swoją.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Sakura
Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku, organizowane w Gdańsku przez ludzi którzy rekonstruują stare traktaty europejskie. Spotykają się i wymieniają doświadczeniami. Wyrażają oni żywe zainteresowanie poznaniem wschodniej "drogi" i zapraszają ludzi z jakich się tylko da dyscyplin i szkół.
Ja się zamierzam z sentymentu do dawnych wspomnień z bractw rycerskich na to wybrać jakoś w listopadzie bo zazwyczaj w tym terminie się umawiają. Jeśli jeszcze jakiś "japonista" zechce to będę bardzo szczęśliwy.
Jak będą jakieś konkretne informacje to zapewne się tutaj pojawią
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
Dzięki Sakura, brzmi zachęcająco.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: yakubu
Ech, wiele razy to pisalem ale jeszcze wyklepie kilka zdan. Nie wywyzszam w zaden sposob kendo, nie mitologizuje go itd ale nie rozumiem podejscia ludzi ktorzy twierdza, ze kendo to pomylka. Moze to wynika z niewiedzy, moze trafili na nieodpowiedniego senseia... Czemu kendo mialoby byc gorszym reprezentantem szermierki japonskiej? Przeciez uczymy sie w sumie podobnych rzeczy, podobnych technik. Moze w kendo sa one okrojone i zawezaja sie do tych najszybszych i najskuteczniejszych ze wzgledu na bardza duza dynamike walki, ale w sumie to wszystko jest jak mysle podobne do innych rodzajow szermierki japonskiej. Mi tez nie podoba sie kendo czysto sportowe i to co niektorzy robia, ale przeciez nie zaweza sie ono tylko do zawodow! Druga sprawa - zdyskredytowanie zbroi (bogu czy jakakolwiek by nie byla). To wlasnie ona daje mozliwosc walki naprawde kontaktowej. Nie boje sie stwierdzenia, ze idiotyzmem totalnym jest walka bez protektorow. Narazamy sie na niepotrzebne kontuzje i w sumie malo sie uczymy - raz przez wylaczenie z treningow przez urazy a drugie przez to, ze boimy sie probowac roznych technik. A bez probowania i kombinowania nic sie nie osiagnie - na tym wlasnie polega trening. Jesli ktos twierdzi, ze walka w zbroi nie boli to mowie uczciwie - nie wie jakie bzdury plecie... Ja wiele razy poczulem na sobie ciecie przeciwnika i mimo, ze bol mnie nie zamroczyl/powalil (czy co tam ktos walczacy bez zabezpieczen chce zeby z nim ten bol zrobil) to i tak od razu w glowie zapalala mi sie lampka - "przegrales"; straciles reke, masz glowe w dwoch polowkach. I nie musialem oberwac na gole cialo, zeby to zrozumiec. Jesli chcecie koniecznie czuc bol, to szanujcie swoje cialo nie narazajac go na niepotrzebne kontuzje, a bedzie mogli jeszcze bardziej sie sponiewierac na treningu i wiecej z tego skorzystacie. Taka moja opinia kompletnego laika.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: MadSun
Szczerze mowiac wklejajac te filmy nie chcialem prowokowac powielanego przetrawionego juz tematu kto by wygral gdyby... Wkleilem je bardziej jako ciekawstke.
Tu jeszcze kendo vs eskrima
http://pl.youtube.com/watch?v=rfno9HUdy ... re=related
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: antoni maciej dietl
przypominam ze miecze na polu walki byly bronia drugiej lub trzeciej instancji zarowno na zachodzie jak i na wschodzie.samuraj byl oryginalnie konnym lucznikiem,po zuzyciu strzal siegal po bron drzewcowa,dopiero potem po miecz lub tanto w ostatecznosci.
rycerz europejski przez stulecia walczyl z konia kopia,po zlamaniu podawano mu nastepna,miecza uzywal w ostatecznosci.
---katana jest bronia CYWILNA,zaprojektowana do walki pieszej i na przeciwnika nieokrytego zbroja/co nie znaczy ze nie da sie nia walczyc z konia z przeciwnikiem w zbroi,da sie,ale nie do tego sluzy/.
poza polem walki i okazjami ceremonialnymi europejscy rycerze nie nosili na stale mieczy,mieli od tego ludzi/giermkow,slugi/.poza polem bitwy nikt nie chodzil w zbroi.jesli juz teoretyzujemy nt.spotkania to musimy sie zdecydowac - albo pole bitwy,uzbrojenie ochronne,szyk bojowy i taktyka - albo przypadkowe spotkanie w tawernie/??/stroj cywilny,katana vs. jakis lzejszy mieczyk - ale nie "sword of war"...
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
Miałem na myśli to iż kendo jest gorszym porównaniem nie gorszym stylem bo jeśli twórcy filmu porównywali je z europejską szermierką historyczną to i powinni sięgnąć do historii szermierki japońskiej czyli wykopać jakąś starą szkołę. Jeśli porównujemy stare auta to nie ma sensu się ścigać wśród nich współczesnym.
A jeśli walczymy bez ochraniaczy to faktycznie jest strach przed atakowaniem ale na tym właśnie polegają sztuki walki na walce z własnym strachem i ćwiczeniu psychiki w stresowych sytuacjach.
Na karate albo jujitsu jak chodzę zawsze są siniaki i stłuczenia i nikt nawet nie pomyśli o ochraniaczach to czemu unikać tego w mieczu? Normalna sprawa, że są kontuzje gdy uprawia się sztuki walki, jedyne na co trzeba zwracać uwagę będąc prowadzącym to na to by nowicjuszom dozować odpowiednio owe zagrożenia i stopniowo wdrażać ich ćwiczenia kontaktowe. A z biegiem czasu i umiejętności walka staje się coraz bardziej otwarta i tylko sztuką jest wiedzieć co już można a czego jeszcze nie. Zresztą jeśli walczyć będą na full dwie osoby początkujące to na bank się uszkodzą ale jeśli będzie to jedna osoba zaawansowana a druga początkująca to najprawdopodobniej nawet siniaka nie będzie.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: yakubu
No widzisz, ja sadze, ze jak beda walczyly na ful osoby naprawde dobre, to sie pozabijaja nawet drewniana bronia. Dlatego wlasnie Japonczycy wymyslili bogu i shinai - samo kata nie moglo nauczyc wielu odruchow potrzebnych w walce, a trening kontaktowy (nawet bokkenami) niosl ze soba duze zagrozenie. W koncu Musashi tez potrafil zalatwic bokkenem przeciwnika, ktory nie byl bynajmniej slabeuszem

Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: GrafRamolo
No cóż kwestia różnic oczekiwań. Ja raczej wyznaję starszą szkołę, jak to mawiał Kunii Zenya gdy pytano go o kendo. "Niech tu przyjdą to połami im te kijaszki" Mi raczej bliżej do tego podejścia i nastawienia. Oczywiście nie zrozum mnie źle, doceniam Kendo, bardzo mi się podoba i nie ujmuje mu nic a nic. Po prostu w głębi ducha oczekuje innych doznań. Ale jak ktoś mnie pyta co ćwiczyć by móc powalczyć zawsze polecam mu kendo.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: Shouryu
Czas chyba skończyć z pewnymi mitami.
To prawda że rycerz w pełnej zbroi płytowej zwykle w bitwie dosiadał konia. W wiekszości bo jeśli kogoś byłostać na pełna płytową to i na konia też. Tylko że zdarzało się że konnica nie mogła brzć udziału wbitwie, lub danym jej momecie. Zdarzało sie równierz, zwłaszcza przy oblęrzeniach, że rycezr musiał przemieszczać się na własnych nogach. I co ciekawe pełna płytowa był a bardzo mobilna. Wcale nie ciężka. I świetnie sprawdzała się w dynamicznych starciach. Poza tym zbroja płytowa wcale nie była aż tak odporna. Bitewna zbroja była kompromisem między funkcjonalnością a bespieczeństwe. Natomiast zbroje turniejowe to zupełnie inna bajak. Te przypominały niemal czołgi.
Należy również pamietać, że, po pierwsze zbroje pełne płytowe z racji na cene były raczej żadkie, a po drugie, co łączy sie z pierwszy, większośc wojsk była znacznie lrzej poancerzona. W średniowieczu dominaowła zbroja kolcza a nie płytowa.
Co do tego, że samuraj z XIII\XIV wieku nie miał by szans z rucerzem z tego samego okresu, to jest to absurd. Raz że w wymienionych wiekach dominowały zbroje kolcze w europie a nie płytowe, a dwa że japońskie zbroje z adekwatnych epok mimo innych założeń konstrukcyjnych, działały niemal w ten sam sposób. Otórz kółka kolcze jak i stalowe płytki ze zbroi japońskich były elemenatami ruchomymi. Co uniemożliwiało praktychnie ich przecięcie. Jedynym sposobem skutecznego ataku było pchnięcie w newralgiczne punkty, takie jak pachwiny , pachy, zgiecia łokciowe i kolanowe oraz atak na otwory w hełmach.
I kolejny raz się okazuje że różnice między "wschodem i zachodem" są tylko pozorne i wynikaja albo z niewiedzy albo ignorancji.
Teraz na temat broni.
Jako że zajmujemy się bronią białą a w szczegulności mieczem (japońskim). Powiem tak standardowy miecz, jki by to nie był rodzaj składa sie z rękojeści jelca (gardy) i głowni. Dwa elementy dgłowni słurzące do zadawania obrażeń to sztych i ostrze.
Kształty i proporcjre nie sa teraz ważne. Skupmy się na tych dwóch ostatnich elementach. Wiadomo ostrze słurzy do cieć sztych do pchnięć.
Mechaniki ludzkiego ciała, jak pisałem wcześniej się nie oszuka. Tak wiec sposoby operowania mieczem gdzie kolwiek i kiedykolwiek występował bedą zawsze opierac się na tycz samych podstawowych zasadach. i to jest właśnie wspólny elementa który pozwala nam nie tylko na porównywanie danego oręża ale na realną konfrontacje.
To że poszczegulne techniki są różne w każdej broni również nie jest prawdą.
Jeżeli porównamy właśnie miecz europejski półtoraręczny z kataną to okaże się że techniki mimo innych nazw są bardzo podobne. Na tyle na ile pozwala na to specyfika konstrukcji.
I to właśnie półtorakowi najbliżej do katany, a nie szabli.
Co do kendo. Zatraciło ono bojowy charakter walki mieczem. Tyle mojego zdania w tej kwestji. Jeżeli bedzie potrzeba, to w jakimś innym wątku zdanie moje mogąę rozwinąć i uzasadnić.
Odnośnie bólu. Jeżeli dobrze zrozumiałem zdanie Grafa, to się z niam zgadzam. Człowiek nie nauczy się puki go nie zaboli. Czy to w walce w ręcz czy z urzyciem broni. Poza rym w walce wręcz istnieje pojęcie "obicia". Jeśli ktoś nigdy nie był "obity" to nawet z najlepszą techniką niech nie próbuje stawać do walki np. na ulicy. Na ból trzeba umieć reagować i postępować z nim. A najgorsza rzecz na jaką może sobie poswolić adept jakiejkolwiek sztuki wali jest strach przed bólem.
W razie wątpliwości, skarg i zażaleń, bedę się starał odpowiedzieć w miare możliwości.
Re: Wschod vs zachod
: 7 maja 2008
autor: RKGalery
Shouryu:
Co do kendo. Zatraciło ono bojowy charakter walki mieczem. Tyle mojego zdania w tej kwestji. Jeżeli bedzie potrzeba, to w jakimś innym wątku zdanie moje mogąę rozwinąć i uzasadnić.
Oj rozwiń rozwiń. A najlepiej wpadnij do sensei Kustosza albo Hessela na geiko, potem pogadamy o niebojowym charakterze.
To że poszczegulne techniki są różne w każdej broni również nie jest prawdą.
Jeżeli porównamy właśnie miecz europejski półtoraręczny z kataną to okaże się że techniki mimo innych nazw są bardzo podobne. Na tyle na ile pozwala na to specyfika konstrukcji.
I to właśnie półtorakowi najbliżej do katany, a nie szabli.
Nie ma czegoś takiego jak miecz półtoraręczny, a podobieństw europejskiego miecza długiego bo pewnie o niego chodzi do katany jest wyjątkowo niewiele, zarówno jeśli chodzi o konstrukcję jak i sposób użycia. Jest obosieczny (czyli występują techniki cięcia powrotnego), sztych nie służy w nim do cięcia a wyłącznie do kłucia, popularną techniką jest półmiecz (którego kataną wykonać się nie da). Nie wiem też czemu ten hipotetyczny rycerz miałby wybierać broń najbardziej zbliżoną do japońskiej, skoro najlogiczniejszą kombinacją w jego sytuacji jest broadsword i tarcza.
Kształty i proporcjre nie sa teraz ważne
Oczywiście że są. Inaczej walczy się ostrzem wygiętym inaczej prostym, inaczej jedno inaczej obusiecznym, inaczej chroni dłoń furdyment a inaczej tsuba. Wreszcie- inaczej walczy się bronią kolną inaczej sieczną.
Otórz kółka kolcze jak i stalowe płytki ze zbroi japońskich były elemenatami ruchomymi.
Nie, kozane nigdy nie były ruchome.
Graf Ramolo:
Walka bez ochraniaczy to fajna sprawa tylko powiedz, jak bez nich wykonać poprawnie pchnięcie na gardło bez zatrzymywania i z pełną dynamiką ?
Jeśli ktoś z kolegów ma ochotę poczytać dyskusja toczyła się choćby tu:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=8458
Trzydzieści trzy strony wałkowania tematu w tą i nazad
Re: Wschod vs zachod
: 8 maja 2008
autor: Ihei
Grafo, co wiesz na temat strzemion Japońskich? Moim zdaniem strzemię to jest niezwykle istotne akcesorium gdy walczy się konno, czy z łukiem, czy z mieczem, czy jakimś drągiem pod pachą.
RKGalery pisze:Nie ma czegoś takiego jak miecz półtoraręczny, a podobieństw europejskiego miecza długiego bo pewnie o niego chodzi do katany jest wyjątkowo niewiele, zarówno jeśli chodzi o konstrukcję jak i sposób użycia. Jest obosieczny (czyli występują techniki cięcia powrotnego), sztych nie służy w nim do cięcia a wyłącznie do kłucia, popularną techniką jest półmiecz (którego kataną wykonać się nie da)
Chodziło myślę o tak zwane bastardy, zwane też może bardziej poprawnie, a nieco myląco mieczami długimi.
Czy mówiąc o półmieczu mówisz o tym co teraz myślę: otóż przypisuje się szkockim Claymore i niektórym wielkim mieczom, że część blisko gardy była tępa, albo nawet owinięta czymś, tak że można było ją schwycić ręką, skracając długość ostrza? To był w moim przekonaniu fajny pomysł (chociaż nie wiem na jaką skalę rzeczywiście stosowany), bo można było wykonać szybki cios z bliska, albo rozpędzić wstępnie ostrze, albo wbić je z większą siłą, walczący czymś takim musieli wyglądać fenomenalnie.
A teraz uwaga ogólna i bolesna: moim zdaniem miecz nie jest bronią realną arystokracji tylko symboliczną i to też: symbolika ta nie wcześnie się utrwaliła, a poza Japonią to nie długo trwała. Dostałem kiedyś książkę pisaną przez Japończyka, który na przykładach konstrukcji wczesnych zbroi wykazywał, że podstawową bronią samurajów był łuk.
Konni łucznicy to moim zdaniem najsilniejsza formacja zbrojna od starożytności, aż do udoskonalenia broni palnej. Oczywiście jeśli mieli dobre łuki (a Japończycy raczej nie mieli). Potem idą kopijnicy dopiero, ale Ci mają rolę rozstrzygającą (oskrzydla, albo przeskrzydla, albo nie dopuszcza do jednego i drugiego). Trywialna prawda jednak, że BPP zawsze dominowała pola bitwy i tak już zostało. Zresztą nie koniecznie zawsze taka Biedna - pieszo i z ostrym drągiem latać może i szlachcic.
A teraz pytanie: czemu rycerz miałby walczyć bastardem?
Kiedyś rozmawiałem gościem, który zachwalał mi genialny wynalazek nadziaka. Ponoć to taki młotek z ostrymi końcówkami i czubkiem. Leciutki więc można sobie pomagać tarczą a, łatwo nim na przykład pchnąć z zaskoczenia w oczy. Albo machnąć i zrobić małą dziurę w głowie, choćby nie wiem ile blachy i kółek żelaznych tam nakłaść.
A topory? Tnie i miażdży dwie przyjemności w jednym.
Moim zdaniem samurai idący na wymianę ciosów z średniowiecznym rycerzem musiałby prędzej upaść na głowę, albo chorować na ciężką depresję. No chyba że jego katana to miecz świetlny.
No i zawsze uniwersalny kij z ostrym końcem, a jeszcze lepiej z jakimiś fajnymi metalowymi ostrzami, hakami i kolcami. Czy Ty się rozpędzasz, czy on się rozpędza, nie ma znaczenia, ważne żeby go nadstawić. Wtedy na jednym końcu jesteś Ty, a na drugim frajer z jakimś zajebiszczym mieczem.