Strona 4 z 4

Re: Kendo -punktowanie

: 24 listopada 2004
autor: Hyakusen
kopie, to o pucharze bylo ogólnie, nie do Ceiebie.

ja walki mam i na treningach w tygodniu, i wystarcza mi to, walki na wyjazdach też, ale po co mam już jeździć skoro jeszcze się szkolę u siebie ? to po pierwsze.

po drugie - w filmie "Mibu..." nie było stref, bo jak napisałem była to szkoła Katori - czyli kenjustu w najczystszej formie, gdize mowa o walce i zabijaniu, a nie punktowaniu na zasadzie zawodów, - zresztą chodziło mi tylko o to że jest to kolejny dowód na to że kendo powstało jako sztuka walki, a zawody wymyślili ludzie którzy chcieli kendo zamienić w sportową formę szermierki - a założenia nie była ona sportowa, tylko zyciowa.
kwestia podejścia, jednak turnieje są robione tylko i wyłącznie dla tytułów , a jeśli ktoś dla turniei trenuje, to nie trenuję sztuki walki tylko...nie wiem sam co, sport ? to jest właśnie proces zamiany SW w sport, a przynajmniej w kendo stak się on objawia.

i co do tytułów - nie zrezkną się bo żadnych nie mam i mieć nie będę - egzaminy to dobry sposób na datki dla federacji kendo, no i może faktycznie któs może powiedziec że na egzaminach się sprawdza umiejętności - ale ja umiejętności sprawdzam na treningu. egzamin jako forma nadawania stopni wprowadza niepotrzebną tytularność, która przeszkadza - bo o ile ja , i może wy , wiecie że na pewno nie tytuł o umiejętnościach świadczy, o tyle młodsi tego nie wiedzą.a jak ktoś ma 13 lat i niebieski pas już po 4 egzaminach, no to pomyślcie sami, co takiemu po głowie chodzi. wtedy zamiast sztuki, mamy rywalizację psychiczną na poziomie "ja jestem lepszy bo mam lepszy stopień".to wypacza sens sztuki walki, przynajmniej wedle mnie.

zresztą, wiemy skąd się wzięło egzaminowanie, to tak jakby wprowadzić egzaminy do szkół tradycyjnego kenjutsu - jasne że można , tylko po co.

Re: Kendo -punktowanie

: 24 listopada 2004
autor: Hyakusen
i jeszce jedno ; żeby sprawdzić czy stoisz w miejscu, czy jest progres, na pewno zawody temu nie służą. zawody to czysty sposób na wygranie czegoś. sztuki walki zakłądają że ćwiczysz dla siebie, nie dla nagród. proste.

"żeby dojść do perfekcji trzeba być lepszym od innych, prawda?"

nieprawda, trzeba cwiczyć sumiennie całe życie, aż w końcu sam zaczniesz uświadamiać sobie na jakim poziomie jesteś. to , a nie zawody, determinuje perfekcję.

tak myśłąc daleko nie zajedziesz bo jak poznasz większośc technik to zaczniesz się zastanawiać czy już jesteś lepszy od reszty czy nie - a to już nie sztuka walki tylko cyrk.

"Nie da się być tym najlepszym wraz z połową Gliwic czy Opola... "

da się, ja chce być najlepszy dla siebie, nie dla innych.

Re: Kendo -punktowanie

: 24 listopada 2004
autor: [KoP]
Hyakusen, zgadzam się z Tobą w kwesti trenowania dla zawodów i pucharó, that sux. Ale jeśli traktujemy zawody i tym podobne jako dodatek do treningu, jeśli ważne jest żeby uczestniczyć i dać z siebie wszystko (niekoniecznie wygrać, wygrana jest rzeczą drugo, bądź dalszo planową), czy w końcu, jako naukę to nie ma w nich nic złego, chyba. Skoro chcesz się uczyć, korzystasz ze wszystkich możliwości, a skoro już przyjechałeś/postanowiłeś wystąpić to bezsensem byłby niepójście na całość. Nie dla innych, nie dla tytułu lecz dla siebie!

Z drugiej strony (nie jest to przytyk do nikogo, tylko moje ogólne przemyślenia) ludzie czasem boją się konfrontacji swoich umiejętności z innymi. Jeśli ktoś nie ma wystarczająco siły woli, żeby po przegranej podnieść się i trenować z jeszcze większym zacięciem, to dla nich lepiej, żeby ćwiczyli sami. Może po latach treningów uznają że są dobrzy, ale nadal będą bać się to sprawdzić.
Hyakusen pisze:da się, ja chce być najlepszy dla siebie, nie dla innych.
Wiesz, to tak jakbys siebie oszukiwał, bo co z tego że uważasz że jesteś najlepszy, jeśli Twój sąsiad jest 7razy lepszy od ciebie :p .
To, że chcesz być najlepszy nie musi być dla innych, wręcz nie powinno, ale powinno być prawdziwe.

Re: Kendo -punktowanie

: 24 listopada 2004
autor: Hyakusen
ok, jesli już pojechałeś na zawody - walcz. jełsi tylko zawody są elementem treningu, stażu. jeśli natomiast są to zawody tylko dla zawodów i wyłonienia "najlepszego" - to nie dla mnie.

i bycie najlepszym - tu mam jednak swoje zdanie. co z tego że ktos obok mnie jest 7 razy lepszy ? nic. to znaczy że ma takie predyspozycje że jest 7 razy lepszy, naprawdę to czy ktoś obok mnie jest leposzy czy gorszy w kwestii moich treningów niewiele znaczy, bo jeśli ja czuję i widzę po treningu że coś osiagnąłem - to już jest sukces. gdybym przejmował się tym kto jest lepszy a kto nie - wtedy treningi nic by nie znaczyły, bo skupiałbym się tylko na tym żeby dobić poziomem do innych, a ja mam swoje włąsne cele. i to ja musze je osiagnąć, bez względu na to kto ode mnie lepszy a kto nie. a nawet lepiej że jest ktoś lepszy, wtedy patrzę i widzę jak powinienem coś dobrze wykonywać.

:)

: 30 marca 2006
autor: haru
jesli krzykniesz do a nagle zobaczysz ze masz idealnie odslonietego mena ( dzieje sie to w ulamku senundy) i trafiasz w mena nie ma punktu.

Re: Kendo -punktowanie

: 30 marca 2006
autor: avis
".a jak ktoś ma 13 lat i niebieski pas już po 4 egzaminach, no to pomyślcie sami, co takiemu po głowie chodzi"

Nie mogę się oprzeć by wspomnieć traume z dzieciństwa gdy ćwiczyłem karate. W dzieciństwie byłem chorowity i mimo stosunkowo długiego, 5 letniego treningu miałem jedynie 8 kyu senior. Pojechałem wtedy po raz pierwszy na obóz. Było tam wiele najróżniejszej chołoty która się znęcała i wyśmiewała ze mnie z różnych powodów (m. innymi z mojej wagi). Nie raz też dochodziło do nadużywania władzy. Dzieciaki ćwiczące mniej odemnie, ale z żółtymi pasami i sprawniejsze fizycznie rozkazywały mi stawać na kościach z byle powodu, a jak się im sprzeciwiałem byłem bity i poniżany na inne sposoby. Raz odważyłem się powiedzieć Senseiowi. Owszem, mój ciemiężyciel stał na kościach, ale ja wraz z nim za skarżenie. Co za ciekawa metoda wychowawcza. Płaciłem karę za to, że się nademną znęcano. Cóż bardzo lubiłem mojego Senseia, ale wychowawcą dobrym nie był.


jesli krzykniesz do a nagle zobaczysz ze masz idealnie odslonietego mena ( dzieje sie to w ulamku senundy) i trafiasz w mena nie ma punktu.
Cóż taka już jest specyfika rywalizacji sportowej: Ograniczenia, ograniczenia, ograniczenia. Nie ważne, że czasem nie mają sensu. Cóż kendo jest ciekawym sportem i z chęcią bym z raz, dwa poćwiczył na treningu kendo, ale jakbym miał tak walczyć całe życie, to chyba raczej odpada...

Re: Kendo -punktowanie

: 30 marca 2006
autor: GrafRamolo
Robiac maly oftopic. Slyszalem o zdarzeniu w japonii: przyjechal do dojo amerykanin. Akurat nie bylo senseia i zastepowal go jakis uczen z wysokim stopniem. No i amerykanin stwierdzil ze pokaze jaki to jest twadry i ze z amerykaninem latwo nie ma a japonczyk chcial z kolei udowodnic ze w japoni to jest inaczej i nie ma tak latwo. Efekt byl taki iz doszlo do zlamania reki u amerykanina. Gdy uslyszal to sensei zdenerwowal sie. Rozwiazanie, ktore przyjol bylo nastepujace. Do czasu kiedy amerykaninowi nie zrosnie sie reka nie moze cwiczyc, to samo dotyczylo japonczyka, ktory dostal szlaban na treningi do puki amerykanin nie wyzdrowieje.Ale oboje mieli nakaz przychodzic do dojo i obserwowac treningi i uczyc sie patrzac.Dodatkowo mieli siedziec obok siebie.
Mysle ze to ciekawe rozwiazanie.

Re: Kendo -punktowanie

: 30 marca 2006
autor: Sakura
Nie ważne, że czasem nie mają sensu
Uważam że się znacząco mylisz, ograniczeń w kendo nie ma po pierwsze aż tak dużo. A odpowiednie zasady dotyczące punktowania mają na celu klarowne zaznaczenie co trzeba osiągnąć aby zwyciężyć.

Wiele razy miałem taką sytuacje że jeśli się z kimś sparrowałem bez takich ogólnych zasad to wychodziły różne kwiatki, np. zaledwie dotykał mnie leciutko o przedramie i już twierdził że to jest odcięcie ręki, a przecież takie stwierdzenie jest absurdalne.

Ewentualnie mówią że byliby szybsi gdyby, ewentualnie że by doszło na głowe ale musieli zwolnić itd. itd.

Ja osobiście mam takich wykrętów dość, a każda szkoła ma swoją własną dogmatykę, i jak się będą bili na bokkeny to się zaczną kłócić że taki a taki cios by zabił, unieszkodliwił, wyeliminował... więcej będzie gadania niż prawdziwej walki i rywalizacji.

A kendo właśnie daje Ci tą pewność że są takie same klarowne zasady dla Ciebie i przeciwnika. Gwarantuje Ci że sędzia jako tako arbitralnie rozsądzi kto wygrał a kto przegrał i że będzie to robił według równych zasad dla obu zawodników.

I właśnie ta pewność i gwarancja jest najmocniejszą stroną rywalizacji w kendo.

Mi samemu w kendo nie podoba się kwestia technik, bo brak tam zróżnicowanych pozycji, za długi jest shinai i jakiś nienaturalny dla mnie, bo zbroja nie uczy szacunku i konsekwencji w uderzeniach.

Ale akurat kwestii zasad bym bronił. Można mówić że są bardziej lub mniej rozwinięte, i że powinny być bardziej lub mniej złożone ale ogólnie ta gwarancja jest tym czego brakuje mi w sparrowaniu się z innymi łebkami :]

Re: :)

: 31 marca 2006
autor: MiglanC
haru pisze:jesli krzykniesz do a nagle zobaczysz ze masz idealnie odslonietego mena ( dzieje sie to w ulamku senundy) i trafiasz w mena nie ma punktu.
Szkoda tylko że nie krzyczy się przed wykonaniem ataku :]
Słyszałeś o czymś takim jak Ki-ken-tai no Ichi ??