na początek: to mój pierwszy post na tym forum - witam wszystkich. Nazywam się Cyber Killer, ale tu będę używał nick'a stylizowanego na japoński, żeby być bardziej w klimacie
teraz do rzeczy:
Czytam sobie ten topic i dochodzę do takiego wniosku: wiekszość z Was ma złem podejście do sztuk walki. Sam trenuję karate shotokan od ponad roku i mimo, że przez ten czas zdobyłem dużo wiedzy i umiejętności to jednak moje podejście różni się od Waszego.
Sztuka walki to nie machanie rękami i nogami, żeby komuś zrobić kuku. Patrzycie powierzchownie. Nie wiem jak Wasi sensei przekazują Wam wiedzę, ale chyba zapominają o paru bardzo ważnych aspetkach całego treningu.
Sztuka walki to przedewszystkim filozofia. Trening mentalny za pomocą treningu fizycznego. Nauka wszystkich technik i form służy tylko po to, żeby móc zapanować nad swoim ciałem i w dalszej części nad umysłem. Sama walka jest tylko produktem ubocznym. Tak jak uczył sensei Funakoshi - Karate Ni Sente Nashi (karate pierwsze nie atakuje). Nie chodzi tutaj o to, żeby się bić, obrona jest stosowana w ostatecznej sytuacji, a ogólnie rzecz biorąc należy unikać starć.
Że gadam od rzeczy? Możliwe. W razie czego niejednego jestem w stanie sprowadzić do parteru, a nawet niżej. Tak czy inaczej dla mnie karate nie jest tylko drobnym elementem, który może mi pomóc przetrwać w krytycznej sytuacji. Dla mnie karate stało się moim życiem. Używam go w każdej chwili. Jeśli stoję i czekam na zmianę świateł na przejściu dla pieszych to zawsze stoję w pozycji. Ciągle jestem czujny - trudno mnie zaskoczyć. Głupie niesienie worka z zakupami i trenuję mięśnie i napięcie potrzebne do utrzymania bloku. W krytycznej sytaucji nie ucieknę.
Ktośtam pytał o kiai - jak to zrobić? Sprawa jest dosyć prosta. Musisz się tylko nauczyć zapanować nad energią, która przepływa przez Twoje ciało podczas wykonywania technik. Musisz poprzez połaczenie presji i techniki ukierunkować tą energię na zewnątrz, najlepiej w kierunku przed siebie. Okrzyk wyleci z Ciebie sam.
BTW: My na treningach nie pakujemy w drewno, żeby wzmocnić wytrzymałość na ból - ta umiejętność przychodzi sama razem z treningiem i medytacją. Po jakimś czasie nawet cios w splot słoneczny nie robi większego wrażenia.
BTW2: Wiecie dlaczego karate tradycyjne na treningach i turniejach jest bezkontaktowe albo tylko na bardzo słaby kontakt? Taka scenka: na turnieju koleś dostał prosto ushirogeri w klatę i przeleciał 2 metry w powietrzu zanim upadł na ziemię. I to było bez pełnego kontaktu. Na full kontakt to chyba by trupy znosili z maty...
Na prawdę polecam karate shotokan (tradycyjne).
http://www.karate.pl/
http://akkt.kosman.pl/ (dla ludzi z Koszalina)