Ładny opis, ale nie wnosi chyba zbyt wiele ani nic nie udowadnia.
Poza tym wydaje mi się, że nie doceniasz ilosci wpływów pogańskich na polską (europejską) obrzędowość. Nie dość, że jest mnóstwo przesądów post-pogańskich, które istnieją i mają sie dobrze w naszej kulturze, to jeszcze same obrzedy chrześcijańskie są pełne spuscizn pogańskich, zwłaszcza te tyczace glównych świąt - grudniowych i kwietniowych, chociaż wystroje kosciołów i obrzadki codzienne też nie narzekają na niedobór.
dzisiaj juz ojcowie nie odpedzaja zlych mocy siedzac na dachu w czasie porodu ale noworodki zanosi sie do swiatyni shinto do poblogoslawienia/odczynienia/odpedzenia zlych duchow.
W wielu regionach, zwłaszcza na wsiach praktykuje się rózne przesady wkołociążowe. Potem też się te dzieci niesie do swiatyni celem pobłogosławienia i wyjecia spod wpływów złego ducha.
podobnie z nowymi samochodami i domami/przed rozpoczeciem budowy,na pustym placu przez okreslony czas stoi kamien a wokol 4 pedy bambusa zwiazane w gorze/ - religia tworzenia,plodzenia i opieki nad tym, co stworzone.
W Polsce samochody błogosławi kapłan, błogosławi się kamienie węgielne nowych budynków, nad drzwiami pisze KMB i wiesza jemiołę, ostatnio nawet widziałam jak ksiądz kropił kolejkę na Kasprowy. Na budowanym domu wiesza się pęk roslin, tzw. wiechę i opija poszczególne przełomowe elementy budowy.
potem japonczyk zyje sobie jako konfucjanista/przewaznie o tym nawet nie wiedzac,po prostu na mocy tradycji/ - szanuje rodzicow,zna swoje miejsce w szeregu i zasady awansu w tymze szeregu.wypelnia powinnosci rodzinne i spoleczne.do "kosciola " nie chodzi,chyba ze jakies swieto,festiwal lub inna okazja.
natomiast chodzi do swojej "parafii" buddyjskiej,gdzie jest przypisany i placi skladki,za to otrzymuje ceremonie pogrzebowa buddyjska i miejsce na buddyjskim cmentarzu -- religia przemijania,smierci i spraw pozagrobowych..
i jedno drugiemu/i trzeciemu/nie przeszkadza - i to jest niesamowite/dla polaka/.
Bo u nas to wszystko zostało zgromadzone pod jedna nazwą. Sam mechanizm nie jest az tak wstrzasająco różny. Robimy więcej pozachrzescijańskiech rzeczy, niż zauwazasz, bo sa one dla Ciebie tak naturalne, że nie myślisz o ich religijnym wymiarze, podobnie jak Japończyk o rytuałach shintou.
wszystko to widzialem na wlasne oczy - poblogoslawienie/??/mojej wnuczki,odczynianie urokow nad nowym samochodem corki,budowe nowego domu/shinto/,pozegnanie pra-babci ziecia/buddyjskie/,jego konfucjanska dbalosc o rodzicow,rodzine,pracownikow/nigdy nie przeczytal ani slowa z konfucjusza,ksztalcil sie glownie w stanach../ w polsce?nie do pomyslenia.........
Widzisz, ja odpowiedniki tego wszystkiego widziałam w Polsce. Może po prostu trzeba troche wiecej dystansu, żeby zauwazyc paralele. Zacznij od Śląska, tam tez mało kto słyszał o konfucjaniźmie, a rodziny pod starą tesciową chodzą jak w zegarku, byłam, widziałam...