Tak się zdarzyło, że udalo mi się uczestniczyć w otwarciu wystawy razem z Kierem, Yakibą, MK i oczywiście „localesem” Shiro... Ponieważ MK w swoim blogu merytorycznie wystawę doskonale opisał, ja skupię się tylko na swoich pięciu najważniejszych impresjach:
1. Takiej wystawy mieczy japońskich jeszcze w Polsce nie było! To rewelacja i to nie tylko na nasze warunki! Wystawę urządzono prosto, ale przejrzyście, skupiając się na posegregowanych epokami głowniach i ukazując bogactwo ich form, dzieje (od zmiany kształtu i proporcji poszczególnych części do skracania włącznie). I nie przeszkadzały mi nienajlepsze oświetlenie niektóryh eksponatów i powierzchowne potraktowanie innych części mieczowego "garnituru" (nie one wszak były
clou tematu).
2. Na otwarciu pojawili się liczni ludzie zajmujący się mieczem japońskim od lat, ale było i sporo młodzieży. Żeby dokładnie obejrzeć wszystko, naprawdę potrzeba pewnie kilku godzin, ale to wysiłek wart swej ceny, bo każdy może znaleźć tu swój wzór miecza: od lekkich, subtelnych głowni po prawdziwe „tasaki". Brak o-dachi, ale kilka solidnych głowni też się znajdzie...
3. Wystawa jest w swoim założeniu „dla Kowalskiego” (co nie znaczy, że nie dla kowala

), więc może brak na niej opisów smaczków dla entuzjasty tematu, ale edukacyjnie spełnia świetnie swa rolę!
4. Ten
event daje nadzieję na dalszą i pełniejszą współpracę środowiska polskich kolekcjonerów, wykonawców i fanów
nihon-to, bo prócz spotkań na wystawie kilku z nas zebrało się potem w hotelowym lobby, żeby do późnych (a raczej – wczesnych) godzin pogadać o wystawie, obejrzeć parę eksponatów z kolekcji Kiera, które „nie zdążyły” na wystawę (w tym pięknego Gassana z 1912 r.!), ocenić wspaniałą produkcję Yakiby z
tamahagane z biskupińskiego wytopu (brawo, Lechu – piękny!), pogadać o naszej wspólnej pasji, planowanych wyprawach do Japonii, książkach, planach produkcyjnych, środowiskowych, detalach wykonawczych itp.
5. Mam świadomość, że kilkanaście wspaniałych mieczy z polskich kolekcji nie pojawiło się na wystawie (decyzja właścicieli). Cóż – może na następnej już będą... I mam świadomość, że kilka lat temu taka wystawa nie byłaby możliwa, bo tych eksponatów nie byłoby jeszcze w Polsce... W każdym razie – wystawę gorąco polecam, sam na pewno pojadę jeszcze raz!!!
6.Pozdrowienia dla wszystkich