Cześć
Pewnie nie uwierzycie, ale to ja Teddy piszę ten post, wróciłem
Właśnie Koleżanka Moyogi napisała do mnie taki tekst, że po prostu nie mogłem nie powrócic do pisaniny. Zresztą uwierzcie mi, że wyrzuty sumienia dręczyły mnie przez cały ten czas gdy zawalony robotą z nowej pracy nie miałem już siły i skupienia zeby napisać coś sensownego.
Ale wróćmy do meritum, czyli do wierzb "rosochatych".
Otóż takim określeniem "rosochate" można by nazwać stare dęby lub przydrożne wiekowe topole, ale na pewno nie wierzby mazowieckie (jest ich tam najwięcej na miedzach, przy drogach i nad rowami melioracyjnymi) czyli wierzby ogłowione. I nie były one cięte w ten sposób jak pokazał na fotkach Michał, bo nasi pradziadowie cięli gałęzie w wierzbach przy samym pniu, czyli właśnie ogławiali je. Gdy z pąków uśpionych gałęzie urosły to oni znowu je wycinali i tak w kólko, aż wierzby zaczynały przypominać gruszkę do góry nogami, bo pień w miejscach cięć i ciągłego wybijania nowych gałęzi grubiał znacznie. A te wszystkie zabiegi były wykonywane nie z estetyki tylko z przyczyn czysto ekonomicznych, bieda była po prostu i grube gałęzie wykorzystywano na opał, a cienkie gałązki tak jak wiklinę do wyplatania koszyków. Gdy chłop miał na swoich poletkach kilkabnaście dużych wierzb to na prawdę miał z nich dużo tego materiału, bo wiadomo że wierzby rosną jak szalone.
Nie powiem marzy mi się żeby wyprowadzić nasze narodowe bonsai, czyli miniaturę wierzby ogłowionej, tylko niestety nasza wierzba nie będzie się zbytnio nadawać, bo ma nie tyle duże co długie liście. Także myślę o wierzbie syberyjskiej, mającej listki jak miniaturki z tej naszej polskiej wierzby.
Moyogi, co do Twojego dylematu z wierzchołkiem w tej sośnie, no to doradzę Ci żebyś prowadziła obydwa wierzchołki - pewnie zdziwieni jesteście co
Otóż wierzchołek z tego " wilka" który wybił mocno w górę i Ci nie pasuje zrób tzw. wierzchołek falszywy, a z tego niższego rozgałęzionego wierzchołek prawdziwy. A dlaczego tak ? No to jest zagadka i czekam na Wasze teorie, wysilcie swoje zwoje - ale mi się zarymowało, to chyba z dobrego humoeru, że znowu piszę na forum.
Pozdrawiam Teddy
Ps.: jeszcze się ""rozprawię" z cięciem liści, jako zabiegiem formującym w sztuce bonsai, ale to juz nie dzisiaj.