Dobrze Sakura, że zabrałeś głos w dyskusji. Bo jak zwykle wepchnąłem kilka myśli w jeden worek. I poleciałem skrótami .
Już tłumacze ( tym razem postaram sie w miarę mało zawile ) o co chodzi.
Po pierwsze - nie chodzi o weryfikacje stylów czy szkół. Tylko nauczycieli. Obojętnie czego uczą.
Tak jak w kendo tak i w dawnych europejskich SW (w tym momencie, nie wiadomo jak to będzie z DESW za np. 5 lat ) podstawą weryfikacji nauczyciela są jego realne wyniki. Ok,ktoś może być świetnym zawodnikiem, ale marnym pedagogiem i na odwrót. Ale poziom techniczny tak czy siak musi mieć odpowiednio wysoki, by liczyć się w środowisku i być traktowany poważnie.
Tam gdzie nie ma weryfikacji, można tworzyć mity i wciskać ludziom ciemnotę.
Co do pasów i stopni. Nie chodzi o to żeby przyjść i "dokopać" jakiemuś nauczycielowi. Chodzi o to żeby samemu mieć stopień, po to, żeby występując z propozycją sparringu nie zostać po prostu wyśmianym.
Weryfikacja ma zdyskredytować oszołomów i szarlatanów.
I nie jest prawdą,że postawienie na przeciwko siebie przedstawicieli np. "wschodu" i "zachodu" nie ma sensu.
Przy założeniu, że władają oni równoważnymi rodzajami broni ( np. miecz długi - katana , miecz jednoręczny - jian itp.), oraz przy unifikacji oręża którym będę sparować, weryfikacja nie była by najmniejszym problemem.
Tak jak ma to miejsce w przypadku walk K1 ( i wszystkich "kopanek", ale nie mma ). Karateka staje na przeciwko tajskiego boksera i nikt nie mów ze jest to bez sensu.
Motoryka ludzkiego ciał jest jedna. Tajski bokser nawet, żeby sie bardzo starał, nie będzie miał dodatkowych przegubów, a karateka kończyn.
Tak samo jest z bronią.
Na marginesie. DESW jest dość młode, i cierpi na syndrom "sprawdzania się". Aby udowodnić innym i sobie że to co jest robione w jego ramach nie jest "baletem z szablami" ale realną sztuką posługiwania się mieczem. |Rozumiem to i popieram.
Temat sparringu z "zasadami". Śmiem twierdzić, że jeśli ktoś w w potyczce treningowej pokonuje swojego partnera , pokonał by go również w walce na śmierć i życie.
Patrzę tutaj w sposób mechaniczny i statystyczny na zawodników. Bez grzebania sie w zmiennych, takich jak: jak zjedzony przed walka posiłek wpłyną na zdolność bojową zawodnika A, oraz jak kłopoty małżeńskie wpłynęły na poziom koncentracji zawodnika B.
Jeśli ktoś jest lepszy to jest. I już.
Abstrahując od takich przypadków, przegranej ze względów... no z głupoty po prostu.
http://www.youtube.com/watch?v=27M5KWI_q50
Twierdze też, na bazie doświadczeń w sparowaniu w najróżniejszych konwencjach, że jeśli ktoś jest dobry w jednej konwencji np. "walka w zbroi" bez problemu może przenieść swoje umiejętności na inne konwencje. Co najwyżej, będzie potrzebował chwili do przyzwyczajenia sie do nowych warunków.
Przykładem takiej transmisji umiejętności niech będzie Szymon Chlebowski.
Dla większości szermierka jest czymś mało lub wcale nie praktycznym.
Zgodzę się z tym że nie ma ona dzisiaj prawie żadnego zastosowania ( sam znam tylko 3, zresztą 2 z nich są niemal identyczne ).
Co nie znaczy, że nie można jej traktować śmiertelnie poważnie. I taki stosunek do niej reprezentuję.
To chyba wszystko. W razie czego, wiecie gdzie mnie znaleźć.
Ps. Wybiorę sie w przyszłym tygodniu na trening. A w wakacje nie miałem jak chodzić na treningi.
Jeśli chcesz, możesz ostrzec senseja, że przyprowadzę chłopaków z DESW którzy będą chcieli wymienić doświadczenia.
Ps2. Mości Marcinie, nie znam waszych wewnętrznych układów. Na to co robicie patrze z zewnątrz. I nie znam cie osobiście w taki sposób, by sie wypowiadać na temat tego jakim człowiekiem jesteś. Ale, ze nie jednemu juz do głowy sodówa odbiła, wolę podchodzić do pewnych spraw ostrożnie. Bo ja nie mam pewności, czy za 2 lata albo nawet za 10, nie okaże sie że doznałeś "boskiego olśnienia" i stałeś sie guru jakiejś |kolorowej" organizacji.
Za to jedno z z twoich wypowiedzi wywnioskowałem, a co mi się bardzo nie podoba. I nie tylko u ciebie. Mianowicie "sensejo-fobia". I ciągłe utyskiwania , na to jak to ci "japończycy są źli", jak was nie traktują poważnie i nie chcą z wami sparować, bo na pewno nic nie potrafią.
Sorry, ale do dorosłych mężczyzn, którzy jeszcze są pedagogami wymagam trzeźwej oceny sytuacji.