
W takim razie, skoro Rzesza ma przyjechać z wizytą, będę męczył Sakurę i senseia żeby też nas odwiedzili.
Może wreszcie sie Jan doczeka filmików z konfrontacji "wschód vs zachód".

Moderator: Zarząd
Chyba nie do końca zrozumiałeś sens wypowiedzi. Techniki są zweryfikowane więc nie trzeba ich wymyślać na nowo i testować poprzez sparingi. Jednak ten fakt nie wyklucza samych sparingów gdyż rozstrzygają one o umiejętnościach szermierzy.techniki wschodnie są już zweryfikowane, więc sparingi nie są potrzebne
Rozumiem, że w przypadku traktatów europejskich mamy do czynienia z ilustracjami i tekstem, bez zachowania ciągłości przekazu, więc trzeba każdą z technik sprawdzić w praktyce, podczas gdy na wschodzie tradycja nie została przerwana. Tego nie poddaję w wątpliwość.Techniki są zweryfikowane więc nie trzeba ich wymyślać na nowo i testować poprzez sparingi.
Zawsze można walczyć o ostrzenie swoich umiejętności...Dlatego uważam że dla nauki i rozwoju warto ćwiczyć a jeśli walczyć to o coś.
Na SMDFie są zasady blossfechten, czyli walka bez opancerzenia, przeciwnik trafiony jest traktowany jako martwy...Więc taka walka na punkty jest logiczna.Bo żadna walka na punkty nigdy nie będzie nawet zbliżona do realnego pojedynku.
ostatnie bitewne zastosowanie szabli to akcja Wisła tuż po zakończeniu wojny, a jednak szermierka szabla znacznie odbiega od tego czego używali nasi drodzy sarmaci w 17 wieku.GrafRamolo pisze:Ostatnie pojedynki i walki w Japonii z użyciem mieczy to słynna Restauracja Meiji. Czyli lata około 1900. Zatem upłynęło raptem 110 lat od ostatnich konkretnych weryfikacji szermierki japońskiej. Zatem możemy uznać że nie tak dużo i że przekaż jest w miarę adekwatny.
hmm troszkę dziwne założenie. To tak jakby żołnierze ćwiczyli tylko strzelanie na zamkniętej strzelnicy bez wychodzenia na poligon wychodząc z założenia że poligon i tak nie będzie zbliżony do realnej wojny.Bo żadna walka na punkty nigdy nie będzie nawet zbliżona do realnego pojedynku.
Czyli, żeby walka miała sens jako taki musi być toczona o coś co jest wartościowe o coś co jak się straci będzie "bolało", a jak zyska to tym lepiej...Dlatego wywnioskowałem sobie, że jak walczymy o coś co obie strony bardzo chcą osiągnąć występuje to co w realnej walce czyli wizja utraty czegoś o dużej wartości a za tym stres, ostrożność, napięcie itp. I tu pojawia się całe spectrum możliwości sterowania psychiką a nie tyko zdawanie się na technikę. Tego szukam w szermierce. Dla mnie to jest motywacja do nauki i to mnie interesuje w sztukach walki.
TAK! Wpadłem na to jakiś czas temu, tylko o ile stratę 200zł można jeszcze przełknąć i przeboleć o tyle 1000zł to już inna bajkaProste. Przed każdą walką wyjmujesz z kieszeni 200 zł i przeciwnik robi to samo
jak najbardziej należy czerpać pełnymi garsciami z doświadczeń takich ludzi! To jest to czego Wam zazdroszczę.Sakura pisze:Ciągłość przekazu we wschodnich SW polega najczęściej również na jeszcze jednej rzeczy.
Mianowicie mój główny nauczyciel u którego uczyli się wszyscy u których ja się uczyłem na początku i u którego później sam bezpośrednio poznawałem najważniejsze rzeczy miał w chwili śmierci 81 lat i ćwiczył japońską szermierkę od 13 roku życia. Daje nam to niemalże 68 lat doświadczenia treningowego. Przez tyle czasu na pewno miał własne przemyślenia, doświadczenia itp. Pomyślcie ile jest to godzin treningu, ile wylanego potu i to było niemalże całym jego życiem - nauka szermierki.
Jego młodość przypadła na czasy Drugiej Wojny Światowej i później wielokrotnie w niespokojnych czasach zdarzyło mu się wykorzystać umiejętności walki wręcz w realnych starciach.
1. czemu walczyć o coś? mozna przeciez walczyć by nie dostac czegoś ... ekhm przysłowiowego wpierd*lu. Przeszywka chroni przed złamaniami ale nie chroni przed bólem, jak ktoś ci zasadzi na pełnej prędkości i sile zornhaua to gwarantuje że się poskładasz. Nawet lekki zwerhau (poziome uderzenie w głowę fauszywym ostrzem) potrafi czasem wyświetlic ci wszystkie gwiazdy...GrafRamolo pisze: Natomiast walka to co innego. Tu wygrywa nie ten kto ma lepszą technikę a kto ma mocniejszą psychikę. Turnieje, ok ale nadal to nie to samo, choć faktycznie jeśli walczymy o 1 miejsce to stres jest spory. I tego szukam odwzorowania dużego stopnia ryzyka nie koniecznie za cenę obrażeń cielesnych. Dlatego wywnioskowałem sobie, że jak walczymy o coś co obie strony bardzo chcą osiągnąć występuje to co w realnej walce czyli wizja utraty czegoś o dużej wartości a za tym stres, ostrożność, napięcie itp. I tu pojawia się całe spectrum możliwości sterowania psychiką a nie tyko zdawanie się na technikę. Tego szukam w szermierce. Dla mnie to jest motywacja do nauki i to mnie interesuje w sztukach walki. Ale w tego typu walce mało jest miejsca na naukę lub analizę. Dlatego nie uważam tego jako dobre narzędzie edukacyjne. Za to bardzo dobry materiał do przemyśleń po, na szczęście mamy taką możliwość. Dawniej jej nie było (przynajmniej dla jednej ze stron) dlatego walka jako taka w moim odczuciu nie jest narzędziem nauki, jest jej celem.
Oj tak...Ale przeszywka przed złamaniami nie chroni...Dobrze osadzony zorn i nie ma przebacz...Przeszywka chroni przed złamaniami ale nie chroni przed bólem, jak ktoś ci zasadzi na pełnej prędkości i sile zornhaua to gwarantuje że się poskładasz. Nawet lekki zwerhau (poziome uderzenie w głowę fauszywym ostrzem) potrafi czasem wyświetlic ci wszystkie gwiazdy...