Samurajskie life after death
Moderator: Zarząd
Samurajskie life after death
Pytanie natury religioznawczej. Co wedlug dawnych japonczykow dzialo sie z ich duszami po smierci?
Re: Samurajskie life after death
Zależy w co wierzyli.
Buddyzm głosi reinkarnację, w zależności od karmy odradzasz się w formie lepszej (np. jako półbóg), albo gorszej (zwierzę, albo demon). Oczywiście, można się odrodzić też jako człowiek, jako żebrak czy syn bogacza. Ostatecznym celem jest przerwanie kręgu odradzania się i osiągnięcie nirwany, czyli rozmycie się w absolucie. Niektórzy ludzie jednak rezygnują z nirwany na rzecz pomocy innym ludziom w jej osiągnieciu. Takiego świętego nazywamy bodhisatwa. Istnieje też buddyjskie piekło np. demony ze wdętymi brzuchami, wiecznie głodne, to ludzie, którzy za życia marnowali jedzenie.
Według shitoizmu każdy po śmierci staje się kami, czyli duchem. Jedni stają się dobrymi duchami, inni duchami krzywdzącymi ludzi. W shinto istnieje kult przodków.Ogólnie jednak w shinto dogmaty nie są bardzo ważne. Nawet nie musisz wierzyć w shinto. Urodzone dziecko zostaje automatycznie dodane do listy w świątyni, a po śmierci dostajesz imię pośmiertne, które się wypisuje na listwach na grobach. Za dobre imię pośmiertne się słono płaci. Dzieci, które nie zdołały dostać imienia, to mizuko, czyli wodne dzieci, np. dzieci zabite w okresie ciąży. Mizuko też rzecz jasna się stają kami, ale nieprzyjaznymi. Kami to duchy, ale nie posiadają specjalnie boskich atrybutów - popełniają błędy, mają uczucia. No i przede wszystkim nie żyją w piekle czy niebie, ale na ziemi.
Po przybyciu jezuitów w XVI wieku, część Japończyków nawracała się na chrześcijaństwo. Wierzyli, że po śmierci czeka ich zbawienie lub potępienie, w zależności od ich czynów oraz bożej łaski.
Istniało i istnieje jednak wiele sekt, które mogą się różnić w wyjaśnieniach odnośnie życia po śmierci. Shinto i Buddyzm są mocno zwiazane z sobą, nie jestem pewien jak dawniej, ale sądzę, że podobnie jak dzisiaj ludzie nie deklarowali się jednoznacznie jako shintoiści lub buddyści.
Buddyzm głosi reinkarnację, w zależności od karmy odradzasz się w formie lepszej (np. jako półbóg), albo gorszej (zwierzę, albo demon). Oczywiście, można się odrodzić też jako człowiek, jako żebrak czy syn bogacza. Ostatecznym celem jest przerwanie kręgu odradzania się i osiągnięcie nirwany, czyli rozmycie się w absolucie. Niektórzy ludzie jednak rezygnują z nirwany na rzecz pomocy innym ludziom w jej osiągnieciu. Takiego świętego nazywamy bodhisatwa. Istnieje też buddyjskie piekło np. demony ze wdętymi brzuchami, wiecznie głodne, to ludzie, którzy za życia marnowali jedzenie.
Według shitoizmu każdy po śmierci staje się kami, czyli duchem. Jedni stają się dobrymi duchami, inni duchami krzywdzącymi ludzi. W shinto istnieje kult przodków.Ogólnie jednak w shinto dogmaty nie są bardzo ważne. Nawet nie musisz wierzyć w shinto. Urodzone dziecko zostaje automatycznie dodane do listy w świątyni, a po śmierci dostajesz imię pośmiertne, które się wypisuje na listwach na grobach. Za dobre imię pośmiertne się słono płaci. Dzieci, które nie zdołały dostać imienia, to mizuko, czyli wodne dzieci, np. dzieci zabite w okresie ciąży. Mizuko też rzecz jasna się stają kami, ale nieprzyjaznymi. Kami to duchy, ale nie posiadają specjalnie boskich atrybutów - popełniają błędy, mają uczucia. No i przede wszystkim nie żyją w piekle czy niebie, ale na ziemi.
Po przybyciu jezuitów w XVI wieku, część Japończyków nawracała się na chrześcijaństwo. Wierzyli, że po śmierci czeka ich zbawienie lub potępienie, w zależności od ich czynów oraz bożej łaski.
Istniało i istnieje jednak wiele sekt, które mogą się różnić w wyjaśnieniach odnośnie życia po śmierci. Shinto i Buddyzm są mocno zwiazane z sobą, nie jestem pewien jak dawniej, ale sądzę, że podobnie jak dzisiaj ludzie nie deklarowali się jednoznacznie jako shintoiści lub buddyści.
Re: Samurajskie life after death
A jak sie w te wierzenia wpisuje samurajska filozofia braku strachu przed smiercia, a raczej pogodzenia sie z nia?
W niektorych kulturach brak strachu przed smiercia byl motywowany, wikisnska valhalla czy smierc muzulmanina z reki niwiernego. Czy w kulturze wierzen japonskich tez byly takie bodzce ulatwiajace pogodzenie sie ze smiercia.
W niektorych kulturach brak strachu przed smiercia byl motywowany, wikisnska valhalla czy smierc muzulmanina z reki niwiernego. Czy w kulturze wierzen japonskich tez byly takie bodzce ulatwiajace pogodzenie sie ze smiercia.
zlepek
Oto, co wyszperałem w "Religie w przeszłości i w dobie współczesnej" Helmer Ringgren i Ake V. Strom (a z kółkiem, o z dwoma). Nie wiem, jaki jest status tej książki, jam ciut sceptyczny, choć wznawiali ją sporo razy i widziałem, że cytują ją tu i ówdzie. Cytuję z pisownią i kursywami jak w oryginale.
Dodam tylko, że faktycznie obecność przodków jest tam wielce namacalna, skoro składali im żarełko, picie i utensylia.
ktoś tam na stronie 433 pisze:Ogólnie biorąc, sintoizm zmieniał się przez wieki w nieznacznym stopniu, ale wkroczenie buddyzmu w 552 roku pociągnęło za sobą pewną zmianę stosunku do życia pozagrobowego (...)
ktoś tam na stronie 437 pisze:Stara religia japońska była całkowicie zapatrzona na to życie i nie zajmowała się światami, jomi. (...)
ktoś tamże pisze:Po śmierci człowiek staje się kami ("bóstwem"), ale nadal uczestniczy w życiu żywych: dobry człowiek jako dobry i życzliwy kami, zły jako szkodnik.
Tyle tam znalazłem, cytowane myśli nie są rozwijane. A co do buddyzmu to sprawa raczej jasna.ktoś tamże pisze:Charakterystycznym rysem dawnej japońskiej, jak i prawie każdej niechrześcijańskiej koncepcji grzechu jest to, że nieszczęście jest stawiane na równi z grzechem. Do "ziemskich grzechów", które wymienia rytuał czystości, należy nie tylko profanacja zwłok, kazirodztwo, rozpusta i zabijanie innych stworzeń, lecz także trąd, "nieszczęście od pełzającego gada", tj. ukąszenie węża, "nieszczęście od bogów na wysokości", tj. porażenie piorunem.
Dodam tylko, że faktycznie obecność przodków jest tam wielce namacalna, skoro składali im żarełko, picie i utensylia.
Hm, przypomina mi się jedna rzecz - na grobach ponoć ryto nowe imiona zmarłym. Wygląda jakby dostawali nowy status na starych śmieciach...ktoś na stronie 437 pisze:W zamierzchłych czasach prawdopodobnie składano na grobach ofiary z ludzi, aby po śmierci mogli służyć zmarłemu. Zabronił tego w początkach naszej ery cesarz Suinin.
"Wszechświata nie stworzył żaden bóg ani żaden człowiek, lecz był on zawsze, jest i będzie zawsze żywym ogniem."